wtorek, 8 stycznia 2013

Wieczorna pseudoprzyjemność

Stoi przede mną kubek herbaty i kubek orzechowego cappuccino. Nie wiem za co zabrać się najpierw. W pierwszym momencie chciałem pić na zmianę, ale doszedłem do wniosku, że chętnie wypalę ostatniego papierosa do "pseudokawy", czy jakby tego nie określić. U mnie cappuccino nie stoi w tej samej hierarchii co parzona, czy kawa rozpuszczalna. Jak pisałem przed rokiem, parzonej nie znoszę, a w rozpuszczalnej musi być masa mleka, tak ok. 50%. Zatem od roku nic z kawami się u mnie nie zmieniło - dalej nie przepadam. Cappuccino może być, bo według mnie to nie jest kawa. Ale! Zamówiłem ze znajomym zestaw yerb. Oczywiście z całym asortymentem. W jednej paczce dwie bombille, plus jedna ekstra, prawdopodobnie bambusowa, dwie tykwy i dwie paczuszki yerby po 500 gramów każda. Naturalnie różniące się w smaku. Aha i jedna szczoteczka do czyszczenia bombilli.
A teraz masturbuje się utworem "90 mile water wall" zespołu "The National", choć zapewne źle brzmi to określenie... a przynajmniej nie takiego powinienem użyć, ale już na to za późno.


Z dzieciakami nie było aż tak źle. Choć po pięciu minutach, odkąd wyszli rodzice młodych, czyli moja siostra ze szwagrem, był bek wniebogłosy ze strony Mateuszka. Zaczął się wspinać po drabinie łóżka piętrowego, chcąc wejść na posłanie starszego brata, Dominiczka, o którym pisałem na tym blogu już nie jeden raz. W każdym razie, zdjąłem go i zabroniłem wspinaczki, bojąc się o dwulatka, by nic sobie nie zrobił. Oczywiście był wspomniany już płacz i marudzenie, ale w ciągu minuty udało mi się go opanować, uciszyć. Jak? Zaproponowałem obejrzeć jakąś bajkę. Taki jestem wujek! Poleciał "Ekspres polarny", ale jestem złym wujkiem, bo ciągle mówiłem, że Mikołaj nie istnieje... I się wywiązała mała "sprzeczka" między nami; "Mikołaj jest", "Nie ma.", "Jest!" i tak przez kolejne pięć minut.
A teraz mała przerwa na papierosa i rozkoszną "pseudokawę".
Swoją drogą jestem strasznym sentymentalistą. Ten klip co wyświetla się z linku, co wrzuciłem powyżej, kojarzy mi się z powrotem z opener`a. Nie, nie słuchałem wtedy "The National", nawet ich nie znałem, ale po prostu to zdjęcie mi się tak kojarzy. Z pociągami, ze stacją i w ogóle. Może przez to, że wracaliśmy jednym ponad 12 godzin Wczoraj też, po jakiejś kilkumiesięcznej przerwie puściłem sobie utwory "Spanish Sahara" oraz "Black Gold" zespołu "Foals" i miałem bardzo przyjemna retrospekcję sprzed dwóch lat. Przypominałem sobie jak to było. Bardzo miłe doznanie, tym bardziej, że wówczas w kółko słuchałem tych dwóch utworów na przemian. Oczywiście nawet przed chwilą pisałem o tym chyba najważniejszej osobie w moim życiu. To była zabawna rozmowa(!);

Ja: Wczoraj jakoś puściłem "Foals`ów" po kilku miesiącach przerwy i miałem powrót wielu rzeczy, które miały miejsce kiedyś. Taka retrospekcja.
Przyjaciel: Mhm.
Ja: Rozwalasz mnie! xD Tzn. teraz Ci się udało, bo to "Mhm"... było wymowne. Aż zacząłem się śmiać do monitora. Pomyślałem w tym momencie; "w sumie na chuj Ci to pisze" i w tym samym momencie; "pewnie Cię to chuja interesuje". To było zabawne. Uwielbiam Cię w momentach, gdy ja coś zaczynam pierdolić, a Ty chcesz być po prostu miły i komentujesz to wszystko w taki, a nie inny sposób. 
Przyjaciel: No bo w zasadzie co miałbym powiedzieć? xD
Ja: No właśnie! Też o tym pomyślałem dopiero potem. 
Przyjaciel: Coś w stylu; "Zajebiście, tak trzymaj!". Albo; "Mhm...opowiedz mi o tym, do jakich wniosków doszedłeś".
Ja: Do takich, że jestem bardzo sentymentalny i dobrze, że mam bloga, bo mogę sobie o tym pisać a zarazem nie truć komuś, kto tego nie chce. xD

Przecież nikogo nie zmuszam do czytania moich wypocin. Jeszcze tak pokrótce skomentuje, mając na myśli mego bloga.
Dziś też miałem tą samą sytuację co zawsze, gdy tylko idę ze słuchawkami od odtwarzacza mp4 na uszach. Czyli "śpiewam" (bezgłośnie) teksty utworów, a nieznajomi odpowiadają mi "cześć". Ciągle mnie to bawi i chyba nigdy mi się to nie znudzi.

48 komentarzy:

  1. hah, dzieciaczki :) sama słodycz ^^
    swoją drogą oglądanie z dzieciakami bajek jest całkiem sympatyczne ;)
    co do kawy mam takie same odczucia.
    niektórzy śmieją się, że pije mleko z kawą, a nie kawę z mlekiem ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w tym przypadku (kawy) identycznie. Z tą jednak różnicą, że nikt się ze mnie nie śmieje. :P
      A co do dzieciaczków, czasem mnie wkurzają. Moja siostra mówi, ze czasem zachowuje się gorzej od nich, bo specjalnie się z nimi sprzeczam, dla czystej rozrywki. Chyba jednak jest słabym wujkiem. xD

      Usuń
    2. e tam gadasz ;P czasami podroczyć się można ;)
      dzieciaki słodko się złoszczą, a ich komentarze czasami zabijają po prostu ;P

      Usuń
    3. Mnie to mówisz? xD Uwielbiam dokuczać małym, bezbronnym siostrzeńcom.

      Usuń
  2. haahah xD wredny jesteś po prostu. ;P
    można troszkę, a nie cały czas ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, bardzo dobrze rozumiem to uczucie, kiedy nagle dawno poznana piosenka przypomina Ci jakieś niezłe przeżycie. Mam to samo. Właściwie, jeszcze lepszą satysfakcję odczuwam, kiedy utwór zupełnie przypadkiem puszczany jest w radio. To takie niezłe zaskoczenie powodujące motyle w brzuchu. O ile kojarzy się pozytywnie, oczywiście...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, radia nie słucham, ale to faktycznie jest miłe, gdy np. siedzi się w barze, a w tle leci coś dla sentymentalnego. :)

      Usuń
  4. JAK MOGŁEŚ POWIEDZIEĆ DZIECIOM, ŻE MIKOŁAJ NIE ISTNIEJE!!!

    [tego powinny się dowiedzieć od innych dzieci w szkole :p ]

    Kawowo-herbaciany dylemat przeżywam teraz. Piję na zmianę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam dziś ochotę stanąć przed dylematem "pseudokawy" i herbaty. :D
      Spokojnie i tak mi nie uwierzyli. Jestem chyba mało przekonujący.

      Usuń
    2. uff! a na przyszłość: JUŻ NIGDY TAK NIE RÓB!

      popijanie kawy herbatą i herbaty kawą jest super!

      P.S. chociaż z tego co piszesz to chyba trochę za dużo tych herbat pijasz. Czy wiesz że: po kubku herbaty powinno się wypić szklankę wody mineralnej, a po kubku kawy 10 szklanek, by odzyskać wypłukane minerały?

      Usuń
    3. Nie będę! :D

      Owszem, kawa z herbatą to jest to!

      Tak, wiem, że herbata w dużych ilościach jest niezdrowa. Zielona mimo wszystko wypłukuje od 2 do 3 razy więcej minerałów. Wszystko jest szkodliwe w dużych ilościach.

      PS: Słyszałem, że 100% ludzi pijących wodę umiera. :P

      Usuń
  5. PS: kiedyś tak... ale liczy się jeszcze jakość i ułożenie śmierci na osi czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrego nigdy za wiele ;)
    a tak serio to myślałam o wykresie matematycznym, ale może coś w tym co powiedziałeś być ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xD
      Widzę właśnie ciekawe wytłumaczenie uzależnienia. :)

      Usuń
    2. uzależnienia matematyką? :p

      Usuń
    3. Oś kojarzy mi się tylko z facebookiem, tzn. nie tylko z matematyką też, ale to było pierwsze o czym pomyślałem, bo pod innym potem pisałaś o facebooku. A, ze byłem świeżo po odpisaniu na tamten komentarz, to siłą rzeczy tak mi wpadło.

      Usuń
    4. ha-ha! teraz wyszło kto tu jest uzależniony! :o
      (tzn ja też jestem. na pewno, na 101% :p)

      Usuń
    5. eee tam! uzależnienie od fb jest fajne! <3

      Usuń
    6. Masz racje, są gorsze uzależnienia, np. oddychanie. O_O

      Usuń
  7. fak! właśnie porównałeś fb do oddychania! z tobą naprawdę jest gorzej niż ze mną :D hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam... Przyzwyczaisz się. xD

      Usuń
    2. macia facia! a myślałam, że to ja jestem skrajnym przypadkiem. też sprawdzasz fb przez sen? :p

      Usuń
    3. Nie. Nawet zamierzam go wyłączyć, bo będę mieć niedługo urodziny. Chce uniknąć tego "wspaniałego" urodzinowego spamu, więc zdezaktywuje go na jakiś tydzień. A kto ma pamiętać, to pamięta.

      Usuń
    4. hmm... mi to nie przeszkadza, że fb komuś powie kiedy mam urodziny. ja nie mam pamięci do dat i nie wymagam tego od nikogo. zazwyczaj przypominam moim znajomym o moich urodzinach i liczę na to, że oni też mi przypomną. jak ktoś nie przypomni to nie może mi nic zarzucić, bo wiedzą, że po prostu nie pamiętam i już :D

      Usuń
    5. Ja staram się pamiętać. Zresztą, po co są przypomnienia w telefonie? :P

      Usuń
    6. więc co za różnica czy przypomni ci tel czy fb? ja nie rozumiem tego antyprzypominaczowego narzekania. zamiast się cieszyć z ułatwienia życia, ludzie jak zwykle marudzą. i tak nie składamy wszystkim życzeń, tylko osobom, z którymi jesteśmy bliżej. ja nie prowadzę dzienniczka i rzadko kiedy mam poustawiane coś w kalendarzu.

      Usuń
    7. Też nie prowadzę dzienniczka, ale mimo wszystko daję radę! Takli jestem zajebisty i fajny! :P
      Ale fakt, wiele ludzi narzeka na to. W sumie? Mam być szczery? Mam w dupie to ich narzekanie! :D

      Usuń
    8. jak na takiego chudego człowieczka, to masz bardzo pojemną dupę :D

      Usuń
    9. ŁOT DE FAK! AHAHAHAHAHAHA! JEBŁEM! NAJLEPSZY KOMENT EVER! <3

      Usuń
    10. HA! mission accomplished http://static2.fjcdn.com/thumbnails/comments/Mission+Accomplished+_e82ae2ada7b85177295db629cf6cde03.jpg :D

      Usuń
    11. "Lubie to!"
      Wpisz w google "the best picture in the internet"!

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Najlepszy jest ten szarmancki kot w tle. :D Kurde, takie ciacho! "Głaskałbym!" <3 (Tak, kocham koty. Wole je od psów.)

      Usuń
    2. też wolę koty... ale nie lubię mieć kotów, bo wszędzie jest sierść i miauczą pół nocy. wolę rybki i żabki akwariowe. jednak najbardziej to bym chciała mieć kameleona!

      Usuń
    3. Haskiego i szarego dachowca, albo czarnego!
      Miałem myszki, chomiki, szczura, rybki, kota x 2... A teraz mam psa. Ale najlepszy był kot!
      Btw. czaj! Mój pies (rodzaj męski) jest cipeuszem! Jak przyniosłem kiedyś małego kotka, to go lizał, dzielił się z nim swoim żarciem, wodą, spał z nim i ogólnie niańczył. xD
      MOIM PRZEZNACZENIEM JEST BYĆ CIPĄ, BO MÓJ PIES TEŻ NIĄ JEST?! O_O (muzyka jak z kadru, gdzie bohater ma objawienie jakieś, wizję) Ahahahahahahaha! Ha ha! Aż się zakrztusiłem!

      Usuń
    4. ja miałam Malamuta, Beagle'a (psy u mnie za długo nie wytrzymały, bo moja rodzinka nie lubi siedzieć w domu - w tyg praca/szkoła/zajęcia, w weekendy lubimy coś porobić, więc dla zwierząt nie mamy czasu), kota (tez był krótko - oddaliśmy go babci), chomiki chyba w sumie z 5 (+ jeden się okocił i miał chyba 12 małych, na szczęście przyjęli je w sklepie zool.), koszatniczki x2, królika (który się okocił, ale zagryzł wszystkie 8 młodych), zeberki x2, nimfę, faliste x2-3, rybki, ślimaki akwariowe, krewetki takie małe x2, teraz mam rybki, żabki x1 (bo mi już 3 popełniły samobójstwo jak wylazły z akwarium i wyschły, parę razy je uratowałam, ale niestety nie za każdym razem jestem taka szybka) i 2 koty niebieskie brytyjskie. aha no i nie zapomnijmy o kurczakach (w zamrażarce) :p to chyba wszystko.

      twój pies zachowuje sie jak psia mama! :D

      Usuń
    5. a nie! czekaj! miałam jeszcze koze przez miesiąc! najgorsze zwierzątko na świecie!

      Usuń
    6. Dlaczego akurat koza jest najgorsza? Z rybek to lubię najbardziej piskorza. Miałem takiego co wyglądał jak ogon tygryska z Puchatka, ale mu się zdechło. Kocica, która miała na imię "Kocica", mieszała łapą w akwarium i spijała z niego wodę, ale tylko wtedy, gdy ta była już pełna glonów i zielona. To był nawet wyznacznik; kot pije wodę z akwarium - trzeba ją zmienić rybkom. Pies lubi koty, jak już pisałem.
      A i miałem bardziej wkurwiające zwierzątko, które nienawidziłem i zdechło w moje 18 urodziny, z czego bardzo się ucieszyłem i uważałem, że to najlepszy prezent na świecie (powaga). Szynszyla, który miał na imię Szynszyl, ale siostra mówiła do niego "Pędzel". Był wredny, gryzł, skakał jak pojebany, obgryzał mi wszystkie książki i kable. :(

      Usuń
    7. koza była nietowarzyska, nie można się z nią było ani bawić, ani wyprowadzić ją na spacer, do budy nie chciała wejść (ojciec kiedyś jej zbudował budę z kumplami jak była impreza u nas, bo deszcz zaczął padać i wszystkie dzieciaki (a było nas z 6) zaczęły jęczeć, że biedna koza na deszczu moknie. więc oni w tym deszczu budowali budę dobrą godzinę, a później koza nie chciała do niej wejść :D hahaha :D założenie kozy miało być takie: koza zjada trawę, więc nie trzeba kosić, i daje mleko. koza jadła wszystko oprócz trawy (jak zjadła matce róże to przesądziła o swoim losie i trafiła do w-wy do kogoś na talerz), a mleka nie dawała, bo była za młoda.
      rybki... lubię jak jest dużo małych, kolorowych i ruchliwych :D neonki, gupiki, molinezje i małe skalarki <3
      hahaha ja się cieszyłam jak matka oddała koszatniczki jakiejś dziewczynce na ulicy (autentyczna historia!). próbowaliśmy je oddać do sklepu zool w Jeleniej Górze, ale nie chcieli bo za stare niby. I jakaś dziewczynka napotkana po drodze na rynku tak sie wpatrywała. więc moja matka jej oddała z klatką, pokarmem, sianem i wszystkim! matka dziewczynki była w szoku, ale chyba zadowolona. zeberki mi zdechły, bo o nich zapomniałam i nie karmiłam ich (chyba) także widać jakie to były cudowne zwierzątka. próbowałam je oswoić, wypuszczać po pokoju.. zawsze tylko mi nasrały i nie chciały wrócić do klatki, więc się poddałam później i tylko je karmiłam i im sprzątałam. raz nawet miały jajeczka.. które zgniły. hahaha. ja i zwierzęta to nie najlepsze połączenie.

      Usuń
    8. Ja umiem tylko kotem się zajmować. Pies ma mnie w dupie, a kot przynajmniej ze mną na klawiaturze popisze... Ale nie ma już go! Nie ma mnie kto w nocy grzać, usypiać swym kojącym mruczeniem i nic mi się nie łasi jak wracam do domu z skądkolwiek. Smutno! :(

      Usuń
    9. to dlaczego nie przygarniesz/kupisz sobie kota? :p

      Usuń
    10. no to rodzice czekają na ciebie w domu ;p a nie nic.

      Usuń
    11. Mógłbym spróbować, ale nie chce mi się wysłuchiwać tych wszystkich "wywal tego kota, odnieś go", ect. Poczekam aż będę na swoim! :D

      Usuń
    12. no i słusznie! niech się rodzice łaszą! naucz ich ;p

      Usuń