środa, 30 października 2013

Nie czekaj...

Gdy szydzę i kpię z innych ludzi, przytakują mi, poklaskują, wręcz towarzyszy temu zjawisku owacja. Gdy jednak komuś zaczynam współczuć, robię coś dla drugiej osoby, spotykam się z szyderą ze strony innych. Człowiek jest zaiste najgorszym ze zwierząt. Ewolucja nas popsuła. Bóg stworzył nas dla zabawy. Gdybym Nim był, też stworzyłbym człowieka, by móc się pośmiać.

(Bonobo - Don`t wait)

Nie ogarniam. Po prostu. Ale dalej się kręcę i staram się nie tracić dobrego humoru. 


***


Zbigniew Herbert - "Klasyk"


Wielkie drewniane ucho zatkane watą i nudziarstwami 
Cycerona. Wspaniały stylista - mówią wszyscy. Nikt już 
dzisiaj takich długich zdań nie pisze. I co za erudycja. 
W kamieniu nawet umie czytać. Tylko nigdy nie domyśli się, 
że żyłki marmuru w termach Dioklecjana to są pęknięte 
naczynia krwionośne niewolników z kamieniołomów. 

poniedziałek, 21 października 2013

"W labiryncie życia sztuczek swego zamku poszukują ludzkie klucze. Pośród zmyłek i nauczek włóczędzy prawdy do przeznaczenia błądzą."

"(...)we wnykach."

(Bisz - Wnyki)

Przeszłość; 

Przypominam sobie wiele rzeczy z mojego życia.
Popełniłem mnóstwo błędów i czynów, których teraz mam pełne prawo się wstydzić. A na pewno mogę wstydzić się zaniedbania kilku kontaktów, których już nigdy nie uda mi się odbudować (chociaż tyle, że mam tego pełną świadomość). Człowiek jest zabawną istotą, niszczy i tworzy wpadając bezustannie we wnyki rozstawione przez los. Zastanawia mnie czy istnieje choćby jedna osoba w pełni zadowolona ze swoje życia, która naprawdę nie żałuje ani sekundy. Często ktoś mówi "niczego nie żałuję" - ale czy aby na pewno? Szczerze powiedziawszy nie wydaje mi się. Musiałaby być w pełni egoistą, egocentrykiem, a chyba nie ma takich ludzi, którzy martwiliby się tylko i wyłącznie o swoje dupsko. Jeżeli jednak istnieje, musi być nieludzka do tego stopnia, że nawet nie spojrzała pod nogi, gdy miażdżyła swoimi stopami skronie trupów po których przeszła. Da się tak? 
Ja osobiście żałuję. Żałuje wielu rzeczy, mniej i bardziej istotnych. A chyba nie powinienem, bo to właśnie one miały wpływ na to, jakim jestem teraz człowiekiem. Coś w stylu "mądry Polak po szkodzie", jednak nie do końca... Szczerze powiedziawszy gdy patrzę na siebie tego z przeszłości, zbiera mi się na wymioty. I to chyba dobrze, że widzę siebie tylko oczyma wyobraźni, bo gdybym widział naprawdę, rzygałbym dalej niż widzę.

Przyszłość;

Przeraża mnie do tego stopnia, że nie potrafię sobie jej wyobrazić.
Jest wiele rzeczy, które bym chciał, a których nie mogę mieć. Teraz przychodzi mi na myśl tekst utworu Bisza (B.O.K.) "Wilk chodnikowy"; "Coraz częściej się upewniam, że marzenia są po to, by się nie spełniać, bo nie świata tyczą, ale serca". Na dłuższą metę nie można przyjmować, że "panta rhei", bo jeżeli nie będę myśleć już teraz o swojej przyszłości, to kiedy? Ok, rozumiem, że "rzeka płynie" i wszystko jest w porządku, ale jak długo? Moim zdaniem przyjmowanie tej idei jako życiowej, jest nieodpowiedzialne i najzwyczajniej w świecie ssie. Osobiście mam wrażenie, że gdy maksymalnie korzystam z życia, coś przecieka mi między palcami. Coś ulotnego i ważnego zarazem. Wiem, to istny paradoks, ale może ja jestem paradoksem? 
Zastanawiam się czy istnieje coś takiego jak przeznaczenie? Czy nasza droga i decyzje, które podejmujemy, są odgórnie już zaplanowane, a my tylko "odgrywamy swoje role"? Przerażająca myśl. 

Teraz;

Nie ogarniam!
Ludzi, bytu, egzystencji, funkcjonowania społeczeństwa, przyswajania moralności i jej zatracania, procesu kreacji, kontaktów międzyludzkich, uczuć. Jestem nieprzystosowany do funkcjonowania, życia, realności. Nie, nie chodzi mi teraz o to, że zamknąłem się w wirtualnym świecie (internet), ale bardziej zamknąłem się w swoim własnym, zbyt ciasnym świecie głowy i po prostu nie ogarniam. Wszystko mnie przeraża do tego stopnia, że wyolbrzymiam, hiperbolizuję. A gdy to robię, zaczyna mnie to przerastać. Do tego stopnia, że zatracam się i ginę gdzieś bez sensu w samym sobie. Czuję się zajebiście maleńki w porównaniu z ogromem rzeczywistości i całego świata. Nawet nie chcę już myśleć o wszechświecie... 

(L.U.C - Otucha Ducha Stumostów)

Dobra, wystarczy już tego pierdolenia. 

niedziela, 20 października 2013

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?

Co za chamstwo. Jakiś rok temu zaginęły mi dwie pozycje z półki, tj. książka S.Kinga "Smętarz dla zwierzaków" i T.Piątka "Heroina". Musiałem je komuś pożyczyć, ale ta osoba (bądź te osoby), nie jest (są) łaskaw mi ich oddać. A to o tyle wkurza, że książka Tomasza Piątka była moim prezentem urodzinowym od siostry. Ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną, gdyż na stronie tytułowej były życzenia. A jakby jeszcze tego było mało, książkę dostałem na osiemnastkę.
Jakiś czas temu udostępniłem status na facebooku, że poszukuje tych książeczek, ale nic to nie dało. Tylko część znajomych w jakiś głupkowaty sposób skomentowało, że "Gravenus poszukuje swojej działki hery, grubo" i tyle. Teraz mam już drugi poziom desperacji, gdyż wysyłam prywatne wiadomości do kogoś, komu mogłem owe rzeczy powierzyć (w zaufaniu i nadziei, że zwróci mi moje skarby). Ale okazuje się, że strzelam ślepakami. Wkurzam się!
Chcę do jasnej cholery moje książki!
A lista osób, którym mogłem cokolwiek pożyczyć, wcale nie jest długa. Nie jestem w stanie dać na przechowanie rzeczy osobie, której w jakimś stopniu nie ufam.

(The Chemical Brothers - Keep my composure)

Ludzie z roku dostali mi się do bloga. Tylko po chuj?!

piątek, 18 października 2013

środa, 16 października 2013

***

Studia, stuudia i jeszcze raz stuuuudia! Dają mi maksymalną satysfakcję. Serio! Nie jest łatwo, ale kosmosu też nie ma. Bardzo mi się podoba kierunek, na którym jestem i bardzo lubię moją grupę, z którą mam zajęcia. Wracam wieczorami zmęczony (bawię się w dojazdy do Krakowa), ale już w sumie się przyzwyczaiłem.
Swoją drogą mogę pośmiać się z ludzi w busie i ich rozmów. Szczególnie jeżeli są to dziewczynki z gimnazjum. Jezu, gdy o tym teraz myślę, zastanawiam się, czy tez miałem takie problemy natury egzystencjalnej jak one?

(Ulver - Eitttlane)

Także do przodu i "tubisiowy krem" jak to mówią Teletubisie!

Jeszcze przytoczę rozkminę z roku;

"Weszł (czas przeszły dokonany w 3 l. os. poj. od wszedł, ale jako "weszłeś") do autobusa z cukierem w ręcach, A wcześniej szł do automata po kawę".

środa, 2 października 2013

Sratytaty

Hmmm... pierwszy dzień na uczelni. Poznałem kilka fajnych osób. W sumie same dziewczyny. Cały dzień woziliśmy się windami. Oczywiście podczas przerw. Ogarnąłem, że na uczelni mamy palarnię (poza tym, że na fajkę można wyjść przed budynek).
Ale mam już zapowiedziany test na grudzień z "Historii Polski". Trochę przeraża mnie materiał; od starożytności do roku 1989. Więc "pozdro 600".
Mam tez zapowiedziane jak będzie wyglądać zaliczenie z łaciny i "Technologii informacyjnej". Póki co... jestem przerażony.