Mój świat rozszerza się i kurczy do mikroskopijnych rozmiarów. Dziś jest tak mały, że ciężko byłoby mi go dostrzec, nawet za pomocą lupy. Wszystko przez wczorajszy dzień. Tętni sobie tutaj człowiek życiem, jest wielki w swej chwale, znów jest "bogiem", znów ma możliwość stworzenia czegoś, lub zniszczenia, znów ma wpływ na działania innych osób i jest absolutnie słuchany, ponieważ "dobrze radzi", a tu kurwa cały czar pryska, boska "nieśmiertelność" jest odebrana przez jebaną kawę. Tak, po kawie i nie ma w tym nic zabawnego. Byłem wczoraj u Julki, zajmując się nią pod nieobecność siostry i jej męża. Wszystko byłoby dobrze, gdybym nie napił się jebanej kawy o godzinie 17:30, która spowodowała u mnie łańcuch niefortunnych wydarzeń.
(Michał Lorenc - Wyjazd z Polski, utwór z filmu pt. "Różyczka")
Kawa spowodowała, że nie zasnąłem do godziny 5. Przeleżałem 4 godziny czekając na sen. Brak snu spowodował, że zacząłem myśleć o różnych rzeczach. Z każdą minutą coraz straszniejszych. Myśli wywołały u mnie głód nikotynowy i zdenerwowanie. Głód nikotynowy, spowodował, że teraz aktualnie jestem bez fajek (bo się godzinę temu skończyły) i jestem mega wkurwiony, poirytowany, zły, zniesmaczony i dalej myślę o tych samych strasznych rzeczach co wczoraj, a także o jeszcze inszych. Jestem też zajebiście zmęczony. Zasnąłem o 5, wstałem o 8:30 bo musiałem lecieć do dzieciaków, bawiąc się w nianię. Kawa którą wypiłem rano, już tak zajebiście nie zadziałała, jak ta pierdolona wypita poprzedniego wieczoru, wybielana czarna kurwa, zwana także "mleczną siekierą".
Nie mam kurwa fajek, ale mam przynajmniej yerbę, choć pewnie teraz bardziej pomogłaby mi melasa.
Po dodaniu tego wpisu nastąpiły u mnie dwa wkurwy. Jeden związany z postem, bo coś się zjebało, i myślałem, że wyjebało w kosmos ten wpis i jeszcze połowę innych, ale widocznie to był jakiś błąd. A drugi, związany z jebanym "filmikiem" z youtuba który wrzuciłem. Filmik, oczywiście z utworem, który chciałem dodać, ale z wyświetlającymi się pseudo egzystencjalnymi zdaniami, mówiącymi o tym, że życie to jebana droga, są tam jednorożce, a biedronki srają na różowo oraz ludzie nie są fałszywymi i obłudnymi skurwysynami. No myślałem, że ocipieje.
Po dodaniu tego wpisu nastąpiły u mnie dwa wkurwy. Jeden związany z postem, bo coś się zjebało, i myślałem, że wyjebało w kosmos ten wpis i jeszcze połowę innych, ale widocznie to był jakiś błąd. A drugi, związany z jebanym "filmikiem" z youtuba który wrzuciłem. Filmik, oczywiście z utworem, który chciałem dodać, ale z wyświetlającymi się pseudo egzystencjalnymi zdaniami, mówiącymi o tym, że życie to jebana droga, są tam jednorożce, a biedronki srają na różowo oraz ludzie nie są fałszywymi i obłudnymi skurwysynami. No myślałem, że ocipieje.