sobota, 30 sierpnia 2014

damn

Po co facetowi dziecko? Szczególnie syn. Abstrahując od tego, że w dzisiejszych czasach nie będzie nic robić,  poza marnowaniem swego życia przed komputerem, to syn zdaje się być zbawienny dla mężczyzny.  Dzięki niemu, facet, może zrealizować swoje życiowe marzenia pod postacią klocków lego, czy innych zabawek.  Powrócić on może dzięki swemu potomkowi do dzieciństwa. To naprawdę super rzecz. A córka?  Zastanawiał się ktoś kiedyś nad tym dlaczego są oczkami w głowach ojców?  Dobrze wiemy, my faceci, czego chcemy od kobiet i nie zawsze mamy czyste zamiary. Dlatego jako tatusiowie chcemy uchronić nasze córeczki przed burakami, jakimi my też kiedyś byliśmy.  A pisze o tym dlatego, że śniło mi się, że jestem ojcem. Straszny sen, który wywołał u mnie właśnie taką refleksje.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Frustracja wylała mi się na biurko.

Sierdzę i oglądam filmy, z każdą chwilą coraz to mocniej żałując, że życie nie jest takie, jak się w nich je przedstawia. A już miałem nadzieję, że rozdziobią ludzką głupotę Hitchcockowskie "Ptaki". A tu się okazuje, że trwały rozkład społeczeństwa i jego zagładę można zaobserwować tylko dzięki kineskopowi telewizora, który jest zaledwie echem niespełnionych fantazji i marzeń. Nikt nie rzuca krwawymi ochłapami za oknem. Albo co najmniej odkryję swe obawy, które mnie paraliżują, jak w Hichcockowskim "Marnie". Dowiem się w końcu dlaczego wszystko, a przede wszystkim wszyscy mnie drażnią i się oswoję z tą myślą. Oczywiście na tyle, by dalej ich nienawidzić. Tym jednak razem (bez aprobaty dla ludzkości) egzystować dalej lecz po cichu. Ewentualnie będę w coś tak mocno wierzyć, jak w Hitchcockowskiej "Psychozie", w coś co uczynię realnym w mym przekonaniu i stanie się to dla mnie "święte". A jestem ni to zimny, ni gorący, tylko nijaki. Miałem nadzieję, że będę walczyć o słuszność, niczym w Hitchcockowskim "Złodzieju w hotelu", będę nieomylny jak w Hitchcockowskim "Oknu na podwórze", będę tak mocno stąpał po ziemi, ulegał zmianom, by móc uszczęśliwić bliźniego, jak w Hitchcockowskim "Zawrocie głowy". Jednak nic, cicho, pustka. Zbieram chyba same sceny, które zostały wycięte podczas montażu, co?

***


(Bing Crosby - The Pessimistic Character)


Dajesz buraku marchewce z swego ogrodu najpiękniejszą róże, a ona narzeka, że ma kolce.
Dobra, zamknąć mordy.