środa, 16 stycznia 2013

Buraczana, babska niekonsekwencja

A dziś pobawię się w wpis w stylu "dziennika Bridget Jones".


Dziś wypity alkohol;
0 flaszek / piw


Wypalone fajki;
nawet nie chce liczyć...


Humor; 
ciągle tak samo zjebany


Skąd u mnie ten "damski wpis"? Wychodzi na to, że nie jestem chyba w pełni facetem. I nie chodzi mi tu wcale o to, że nie jestem jak część moich rówieśników buhajem (nazwa pochodząca od byka rozpłodnego). Bądź jak kto woli, nie myślę penisem. Przynajmniej nie non stop, jak zdecydowana większość. Przyznaję, czasem mi się zdarzy, ale raz na jakiś czas. Hmmm... skutecznie oddalam się od myśli przewodniej... Nie jestem w pełni mężczyzną, ponieważ tak mówi mi facebook.
Znalazłem całkiem przypadkiem "poradnik picia alkoholu". Były tam opisane dwa przypadki, jak się nie trudno domyślić kobiety i mężczyzny. Ale ogólnie ten wpis, był straszna nagonką na pijane kobiety, które po pijaku zachowują się dziwnie. Było powiedziane, że inteligencja u pijanego mężczyzny spada o 60%, a u kobiety o 90% - nie wiem czemu to piszę, bo nie do tego pije i uważam, że to teraz mało istotne. Dalej jednak było napisane, z czym się zgadzam, ze inaczej patrzy się na zalaną kobietę, niż na zalanego faceta. To co prawda stereotyp, ale nikogo nie dziwi zalany w trupa jakiś gość, co innego za zgoniona laska. Potem było coś co strasznie mi się podobało, czyli coś w rodzaju przeżywania "alkoholowej nieważkości" przez mężczyzn i kobiety. Pierwszy typ; spanie, awantury, szukanie problemów... Drugi (ponoć), "ślimak" (lizanie się, tj. całowanie) ze wszystkim i wszystkimi i... UWAGA! TO DO CZEGO ZMIERZAM! ...i kochanie wszystkiego oraz wszystkich. Bardzo mnie to zniesmaczyło. Wiem, że to tylko poradnik dla beki, ale miałem takie mentalne " kurwa".... Więcej przykładów tego, że nie jestem chyba w pełni mężczyzną? Lubie oglądać komedie romantyczne, które powinny się nazywać komediami sentymentalnymi, ale o tym zaraz, tylko żeby pośmiać się z tandetnego scenariusza i uświadomić się w przekonaniu, że życie to nie film. Swoją drogą to zabawne, że w tych wszystkich filmach nie jest ukazane co dzieje się z bohaterami później. Czyli jak siebie zdradzają, okłamują, a potem w efekcie dochodzi do rozwodów. Wracając do nazwy "komedia romantyczna", dlaczego się tak nazywa? Przecież gdyby były komediami romantycznymi w pełni, bohaterowie musieliby się na końcu filmów wieszać, strzelać w łby, czy skakać pod koła rozpędzonych wózków inwalidzkich... Ta nazwa moim zdaniem została zapożyczona w głupkowaty sposób i ten kto to wymyślił, musiał być totalnym kretynem, a przy tym nie mieć w ogóle pojęcia o historii i minionych epokach. Poza tym (do tego, że nie jestem chyba w pełni facetem) jak byłem mały, podobało mi się, że moje siostry mają te wszystkie duperele i szpejstwa, których używały. Czyli kolorowe buteleczki pełne lakierów do paznokci, czy lakiery do włosów ect. Strasznie mi się to zawsze podobało i dla tych dupereli chciałem być dziewczynką (jak byłem mały). Teraz się cieszę gdy piszę o tym i myślę w kategoriach "być kobietą, być kobietą(...) (tak, Alicja Majewska)", bo wiem jak nie chce mi się czasem golić twarzy, a co dopiero nogi...


Dziś "The National" w "Anna Freud".
Tak się rozpisałem, że już mi się nawet nie chce tego sprawdzać. Swoją drogą jestem debilem, bo najpierw dodaje post, a potem go koryguje i wprowadzam zmiany. Jestem ułomny. Kurde... i kolejna rzecz, która się opowiada za tym, że zachowuje się jak baba. Teraz mi sie przypomniało! Zarzekam się, jak na kogoś się zezłoszczę, a bardzo mi na tym kimś zależy i kontaktach z tą osobą, że pierwszy się nie odezwę, choćby nie wiem co. I nie odzywam się 2-3 dni, a potem mięknę, bo ciągle przywołuje w wspomnieniach to zdarzenie co mnie wkurzyło.A gdy już się odezwę, popadam w melancholię i jestem na siebie mega wściekły, że mimo wszystko jestem miękką pipą. Momentami siebie przez to nienawidzę. Jestem tak żałosny, ze chyba żałośniejszego człowieka świat jeszcze nie widział. Najlepsze jest to, że mimo tego iż odezwę się pierwszy, to jestem zlewany... zazwyczaj. Moje wiadomości, próby nawiązania kontaktu, odbijają się echem od białej ściany. To sprawia, że jestem jeszcze bardziej na siebie wściekły, bo daje mi to do zrozumienia, że zrobiłem to wcale niepotrzebnie i lepiej było siedzieć cicho. A potem jak osoba na której mi zależy, po jakimś czasie, chce się zobaczyć, to ja lecę na zbity pysk, bo "coś złego się w jej życiu dzieje i potrzebuje mojej pomocy". Nie no! Naprawdę mnie to wkurza jakim jestem naiwnym burakiem, bo inaczej się tego nie da nazwać. Jestem niekonsekwentnym burakiem, albo za dobrym dla tych, na których mi zależy. Na nieznajomych patrzę z góry, albo z dołu. W zależności od dnia, humoru, czy samopoczucia. To tez jest buraczane zachowanie. Jak flaga na wietrze. Jestem chyba niestabilny psychicznie - czyli popierdolony. I tym oto stwierdzeniem skończę moje dzisiejsze wypociny.

19 komentarzy:

  1. Ale przyjemnie się czyta! A jeszcze przyjemniej robi się na sercu, kiedy przy końcówce wpisu okazuje się, że nie jestem sama na tym świecie - w sensie "popierdolona". No... mentalnie łączę się w bólu i pozdrawiam. :)
    Smutna Dziewczyna

    smutna--dziewczyna.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że Ci się podobało. Szczerze ja go nie przeczytałem, tylko napisałem. Zatem nie jest skorygowany, więc może być jakiś błąd. Po prostu pisząc to, strasznie się na siebie zdenerwowałem... i nie byłem w stanie, nie mogłem.

      PS: Dzięki za łączenie się. :D
      PS2: Ahhh i czekam na Twój jakiś nowy wpis!

      Usuń
  2. W pierwszej chwili kiedy przeczytałam ten opis "babskich zachowań" zaczęłam się śmiać. Po chwili jednak doszłam do wniosku,że faktycznie coś w tym jest... I to jest straszne. Ale komedii romantycznych szczerze nienawidzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to jest obrzydliwe. Chciałbym być przeciętnym "tępym młotem" (facetem jakich pełno), którego aspiracjami poza nauka są same piersi... :|
      Dziękuję za komentarz i zarazem witam Cię na moim blogu. :)

      Usuń
  3. powiem Ci tak.
    na wtorkowym wykładzie z biologii rozwoju dowiedziałam się, że każdy kiedyś był kobietą, więc nie masz co się dziwić ;)
    w sumie jak to nazwałeś - buhaje - też byli, więc nic strasznego xD

    zalana kobieta? wiadomo, stereotypy.
    ale ogólnie widok zalanego człowieka nie jest niczym przyjemnym.

    i nie "naiwny burak" tylko "wrażliwa osoba z serduszkiem". ot co.
    wrażliwość nie jest tylko domeną kobiet. i nie każdy facet ma zajebiście silną psychikę.
    ważne, że nie boisz i nie wstydzisz się o tym mówić/pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale mnie to nie pocieszyło. xD MOJE OBAWY SĄ JESZCZE MOCNIEJSZE!

    Ja osobiście nie mam nic do "trupów", znanych pod nazwą "zgony". Do zalanych pań też nie, o ile oczywiście wszyscy zalani "trzymają fason", czyli nie robią jakichś krzywych faz. Byłem na jednej imprezie, gdzie laska się najebała i potem przez 2 godziny płakała i krzyczała "przepraszam, że się tak najebałam". To była bardzo słaba impreza z tego powodu, ale miałem z niej bekę.

    Jakby to określiła Rippticca; "cipa a nie facet". xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie musisz mieć żaadnych obaw ;P
      no mnie akurat trochę odpycha widok zazgonionego osobnika.
      zwłaszcza jak jedną z tych osób jest mój rodzony ojciec...

      Usuń
    2. phahahhahahaha!!! miałeś rację! jesteś cipą!
      ale nie martw się! z Olą stwierdziłyśmy, że zrobimy szkolenie dla facetów 'jak nie być cipą'. szkolenie zacznie się od mega wpierdolu i pierwszy temat zajęć: 'nie, nie możesz iść do mamy po plasterek i buziaka w auciu'.

      a komedia romantyczna, moim zdaniem, ma się po prostu kojarzyć z romansem. komedie romantyczne są złe.
      człowiek po obejrzeniu tego czeka na księcia z bajki (czyt. faceta z jajami) zamiast przystosować sobie jakąś cipę. aha! no i niektóre promują 'cipy'. bo główny bohater jest biedny, smutny, zagubiony i bezbronny i wtedy przychodzi kobieta i go sobie bierze.
      [ah jakie to romantyczne! rzygam tęczą!]
      chyba zacznę na to mówić komedio-dramat (bo nie wiadomo czy się śmiać czy płakać).

      Usuń
    3. Blue(!) - i już wszystko jasne, czemu sama za alkoholem nie przepadasz! To całkiem normalne. Najczęściej ludzie, którzy mają w rodzinie alkoholików (nazywajmy rzeczy po imieniu) boją się, że tez mają skłonności do "zaglądania na dno kieliszka" i nie chcą skończyć tak samo. Mimo wszystko, alkoholizm nie jest dziedziczny.

      Rippticca(!) - yes, I am. Mówiłem Ci, to mnie nie słuchałaś (ach te kobiety)! Jak z Olą zrobicie szkolenie, to ja chce tam być i mam nadzieję na jakieś zniżki, czy coś. "Po znajomości". :P Mimo wszystko, myślę, że po pierwszych zajęciach zostanę sam na sali.
      Komedie romansowo-randkowe są dla debili. Ten kto uważa, że książę z bajki istnieje, jest DEBILEM! A nawet jeżeli istnieje, to jest nudny i jego partnerka się w końcu wkurwi, za to, że jest tak idealny. Zostanie porzucony (sad!sad!sad!sad!)! Choć osobiście uważam, że ideały nie istnieją.
      A teraz coś sprostuję. Jestem cipą tylko w stosunku do tych, na których w chuj mi zależy. I to naprawdę duże "W CHUJ"! A nie wiem czy mógłbym wyliczyć 5 takich osób. Do innych jestem neutralnie nastawiony, chyba, że ktoś mnie wkurwia, to jestem niemiły.

      Usuń
    4. Słuchałam, ale nie chciałam uwierzyć. jak można się tak otwarcie przyznawać?! jeszcze z taką cipą się nie spotkałam, zazwyczaj mówią 'wcale nie! nie mów tak! ALE PRZEPRASZAM!' :D hahaha

      a z tym księciem to wiem, bo już takiego miałam i po 2 latach mi odjebało i go zostawiłam. teraz się zastanawiam, czy to była słuszna decyzja.

      to be cipą or not to be :D
      ale to się chyba albo jest, albo nie jest. nie można być trochę cipą. hmm... [rozkimnia]

      Usuń
    5. Można, w zależności od sytuacji. Jak z optymizmem. Najpierw się na coś nakręcisz i jest spoko, snujesz jakieś plany, masz świetne rozkminy, pomysły. A potem czar robi "pyk" i zaczynasz myśleć bardziej racjonalnie. Zaczynasz myśleć nad tym, że część pomysłów z wcześniejszego stanu jest abstrakcyjna i nie da się ich w żadnym stopniu zrealizować. Zatem jesteś zarazem optymistą i realistą. A gdy wszystko Ci się psuje, mimo włożonej w to pracy, zaczynasz się wkurwiać i widzisz wszystko w czarnych kolorach, czyli przechodzisz na pesymizm.

      Usuń
    6. hmm.. ale co to ma do cipowatości. cipowatość to stan umysłu. to takie wewnętrzne: 'jestem taki biedny, nic mi się nie udaje, nikt mnie nie lubi, jestem głupi i beznadziejny, przepraszam, że żyję'. takie poddanie się bez próbowania.

      przykłady:

      taka sierotka marysia (cipa) widzi fajną dziewczynę. i myśli sobie: 'co taka dziewczyna jak ona mogłaby zobaczyć w takim facecie jak ja'
      dziewczyna widzi kolesia i sobie myśli: hmm fajny koleś. usmiechnę się może podejdzie.
      cipa widzi uśmiechającą się do niego dziewczynę i myśli:
      'ona się usmiecha, może jest jej mnie szkoda, albo się ze mnie nabija.' kilka szotów później podbija do dziewczyny/ew ona podbija do niego i... wychodzi, że koleś to cipa. dziewczyna odchodzi.

      teraz facet.
      widzi dziewczyne: fajna.
      podchodzi, uśmiecha się, jest pewny siebie, grzeczny, odpala jej fajkę, idą tańczyć i później już jakoś tam będzie. pogadają i zobaczą czy nadają na tych samych falach. jak nie to trudno. może zyskać dziewczynę/przyjaciółkę/koleżankę, a jak nie wyjdzie to... nie traci nic.
      dziewczyna sobie myśli: koleś wie czego chce.

      Usuń
  5. To ja tak nie mam non stop. Czasem mi się włączy. I nie mam tak, że jestem "biedny". Zazwyczaj nie patrzę w kategorii "ja jej nie odpowiadam", tylko "to JA jestem nią niezainteresowany". Swego czasu jak poznawałem kogoś nowego (dziewczynę) i widziałem, że się klei, więc powiedziałem jej, że jestem homoseksualistą. A kiedyś z tym była związana fajna sytuacja. Chyba nawet gdzieś opisałem to na blogu. Poznałem znajomych, gościa i dziewczynę. I z góry przedstawiając się (wymyślonym imieniem) powiedziałem; "cześć jestem taki a taki i jestem homoseksualistą". W tym momencie widzę obrzydzenie na twarzy kolegi, więc zwracam się do niego i mówię; "cześć jestem taki a taki, a dla Ciebie jestem hertero". To było zabawne. Pogadaliśmy, uśmialiśmy się i nigdy więcej ich nie spotkałem. I dobrze!

    PS: Co do tego mojego "Yes, I am" z byciem cipeuszem, podstawą wyjścia z problemu, jest uświadomienie sobie jego i przyznanie się. :) Spoko, teraz będę walczyć, a TY i OLA mi w tym pomożecie!

    OdpowiedzUsuń
  6. so it's a deal.
    my z tego będziemy miały świadomość, że jeden cipeusz (czyli to co nas tak dołuje) mniej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. i tu się mylisz - nie pijam alkoholu nie dlatego, że ojciec pije.
    lubię czasami wypić sobie jakiego browara, normalne.
    po prostu oszczędzam swoją wątrobę, która i tak jest nadwyrężona przez leki...

    dobijam oczka, a leków wżeram tyle co prawie 60letnia staruszka.
    i nie z własnej woli, bo nie jestem lekomanką. po prostu muszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, rozumiem. A nie powinno się mieszać alkoholu z lekami. Coś poważnego bardzo?

      Usuń
    2. niedoczynność tarczycy.
      no i plus prochy antydzieciowe.
      ewentualnie przy jakiejś zwykłej chorobie typu zapalenie krtani czy coś garść innych leków.
      cementuję się od środka na starość.. ;p

      Usuń
    3. To niedobrze. A zawsze już będziesz musiała na tą tarczycę coś łykać?

      Usuń
  8. An interesting discussion is defіnitely worth
    сomment. I do believe thаt you οught to write more about this ѕubject mаtter,
    іt may nοt be a taboο matter but typicallу people dοn't speak about these topics. To the next! Cheers!!

    my site ... payday loans

    OdpowiedzUsuń