środa, 25 września 2013

zdziadowacenietotalne

Co jakiś czas podchodził do mnie jeden żul, starał się wysępić fajkę, albo kasę. Zatrzymał mnie jak jechałem na Woodstock, chciał fajkę. Już oczami wyobraźni widziałem jak go morduję, bo zanim do nas podszedł, wypalił szluga. Kolega jednak stwierdził, bym mu dał, to szybciej się odpierdoli. Koleś jest bezczelny. I to do tego stopnia, że jak szedłem kiedyś z rodzicami, to nie przeszkadzało mu, aby do mnie podejść i zagadać o kasę. Aż pewnego pięknego dnia znów do mnie podszedł. Akurat wracałem ze sklepu, z wyładowanymi siatami.

DZIAD: Ty, eee, mistrzu...
ja: Słucham pana.
DZIAD: Poratowałbyś 50 groszami?
Przewaliłem oczyma i zmyłem z twarzy uśmiech.
ja: Przepraszam pana bardzo, a wyglądam jakbym pracował w organizacji charytatywnej? 
DZIAD: Kultura wymaga, by...
ja: (przerywając mu) Kultura wymaga, by nie podchodzić ciągle do tej samej osoby. A pan do mnie podchodzi zawsze, a to o papierosa, a to o pieniądze i rzadko się zdarza, by pan coś ode mnie otrzrymywał. A teraz bardzo pana przepraszam, nie mam ochoty na rozmowę z panem i trochę się spieszę. Miłego dnia. 

Dziś akurat się zdarzyło, że go mijałem. Ruszył dziarsko w moją stronę, po czym zobaczył, że ja to ja i obróciwszy się na pięcie, zmienił kierunek marszu. Wyglądało to komicznie. A tylko spróbowałby podejść...


(Ghost - Monstrance Clock)


Już połowa ostatniego tygodnia, w którym to można się poopierdalać i pooglądać filmy. A potem studia. No właśnie, bo filmy... Nie pisałem nic długo, ponieważ nadrabiam klasykę filmową oraz oglądam "polecone". Od Rippticcy (gdyż kilka tytułów mi polecała) zobaczyłem już większość, ale nie wszystko... A czasu coraz mniej. Dziennie około trzech. Od piątku widziałem ich 16, nie licząc dzisiejszego dnia, gdyż byłem zajęty.