poniedziałek, 28 stycznia 2013

"Did I see you, see me, in a new light?"

Dzień.
Zacząłem od odebrania telefonu. Nie mając do końca pewności z kim i o czym rozmawiam, zgodziłem się w imieniu rozmówcy, poprosić rodziców o ugotowanie zupy. Jakkolwiek głupio to brzmi, tak było. Osoba, z którą rozmawiałem to moja siostra. Z trzyletnią Julą od środy jest w szpitalu, gdyż mała dostała zapalenia płuc. Lekarz rodzinny nie był wstanie wypisać małej odpowiedniego leku, gdyż po dniu zażywania antybiotyku, Julce znacznie się pogorszyło. A siostra dzwoniła do mnie, bym powiedział o zupie i bym ją przyniósł. Więc poszedłem do szpitala. Oczywiście okazało się, że mała życzy sobie jeszcze świeżą czerwoną paprykę. Na całe szczęście wiedziałem już o tym, zanim wyszedłem z domu. Co nie zmienia faktu, że miałem rajd po sklepach spożywczych, wraz z termosem pełnym gorącej zupy. Chodniki zawalone śniegiem, więc poruszałem się o połowę wolniej niż zwykle, ale dotarłem. Na miejscu siostra rozmawiała z bratem jej męża. Posiedziałem trochę, pogadaliśmy, pośmialiśmy się z męża mojej siostry. W pewnym momencie, nagle i nieoczekiwanie zadzwonił do mnie telefon. To była Grzywa. Najpierw powiedziała, że idzie do Cortu (bar) z Sebastianem, a dopiero potem zapytała gdzie jestem. Efekt był taki, że gdy odpowiedziałem, iż jestem w szpitalu, zamurowało ją. Zanim zaczęła mi jednak zadawać pytania w stylu; "co się stało?", "dlaczego?" i inne, dopowiedziałem, że zaraz z niego wychodzę i po prostu dojdę do nich. To "trochę" zajęło mi godzinę. Musiałem się wrócić do domu, zostawić termos i zanieść zaświadczenie ze szpitala do szkoły, w której pracuje moja siostra. Na całe szczęście podrzucił mnie brat samochodem, bo sam też jechał do pracy na 14. 

(The XX - Infinity)

Mimo godzinnego czekania na mnie, doczekali się. Oczywiście wyjaśniłem czemu się spóźniłem i dlaczego byłem w szpitalu. Siedząc tak i rozmawiając, z Sebastianem doszliśmy do wniosku, że postawimy stronę/fanpage, może być nawet na facebooku, w stylu "jestem cipą", na którą będziemy przyjmować facetów, których uważamy za cipy. Dowiedziałem się wielu nowych rzeczy podczas tej rozmowy, o pewnych osobach. W każdym razie, nie spodziewałem się dzisiejszego spotkania, które w zasadzie przez przypadek uchroniło mnie przed niańczeniem dwuletniego Mateuszka. W Cortu nie ma zasięgu, a przyczyna jest tego jedna, bar znajduje się pod ziemią w piwnicach. W samym barze było mi bardzo zimno, jak z niego już wyszliśmy też. Ale jak się już rozruszałem, to było mi nawet gorąco. Poza tym, gdy wracałem prószył tak ślicznie śnieg i przypomniało mi się moje dzieciństwo. Np. jak zimą chodziłem na sanki. Aż zachciało mi się obejrzeć starego Batmana, część z "Pingwinem", którą namiętnie męczyłem, będąc jeszcze w podstawówce, albo nawet przed.

(staroć, ale bardzo przeze mnie lubiany)


PS: Oczywiście zanim wyszedłem do szpitala, spróbowałem yerby. Smakuje trochę jak zielona herbata, ale jest mocniejsza.

PS2: Wracając do dzisiejszego spotkania, może kiedyś będzie inaczej, lepiej, może coś się zmieni?
...
...
...
"Kiedyś było inaczej, zapamiętaj dobre chwile, porażkami się nie przejmuj, chociaż było ich tyle..." - BEKA!!! ALE NIE MOGŁEM SIĘ POWSTRZYMAĆ! xD

6 komentarzy:

  1. widok jest fajny chociaż tego zimna i śniegu mam już dość coz polski biegun zimna...
    beka? no może trochę ale takie filcowe teksty czasem podnosza na duchu
    jednym słowem Cię wykorzystuja
    jak najbardziej wróciłam do pisania trzeba odnowic kontakty i zaczac żyć.. jak mantra ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też powoli zaczynam wymiotować tym śniegiem, ale za kilka dni w całym kraju ma być już temperatura na plusie.
      Takie teksty są zabawne. Nawet kiedy jest się w średnim humorze. Nie tyle podnoszą na duchu, co się z nich śmieje. :P

      Usuń
    2. Czyli masz tak samo jak ja? Uroczo!

      Usuń