wtorek, 19 lutego 2013

W dzisiejszych czasach łatwiej spotkać smoka, niż dziewicę.

Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo fajny. Byłem w przedszkolu po mojego pięcioletniego siostrzeńca. W pewnym momencie stwierdził, że się pośliznął. Odparłem, że w takim razie dobrze, że trzymałem go za rękę, bo by się wywrócił. On z kolei powiedział, że nie wywróciłby się, bo "poślizgnął się tylko troszeczkę, więc nawet gdyby mnie się nie trzymał, nie miałby bliskiego kontaktu z ziemią, a poza tym, móglby zrobić wiele różnych rzeczy, by się nie wywrócić. W pewnym momencie zacząłem się z tego śmiac, bo raczej ja jak się poślizgnę, nie mam czasu na to by zastanowić się, "co by tu zrobić, aby się nie wypierdolić". Albo po prostu już leże siedzę na ziemi po fakcie i się śmieje sam z siebie, że wyrżnąłem.

(Alt-J - Something Good)

Po tym, jak odprowadziłem Dominiczka do domu, polazłem do mojej ex na naleśniki w czekoladzie. Zrobiliśmy je w trójkę; ja, ex i Śliwa. Chciały uwiecznić nasze starania w kuchni, ale niestety nie znaleźliśmy aparatu, a te, które posiadamy w telefonach, nie są mimo wszystko dobre. Po zrobieniu zdjęcia, wygląda ono, jakby było zrobione tosterem, lub opiekaczem. Moje zdziwienie wywołały same naleśniki, bo okazało się, że same w sobie też są czekoladowe. A w środku kolejna nieprzyzwoita ilość masy czekoladowej, o konsystencji budyniu. Całość polana bitą śmietaną własnej roboty. Dwa naleśniki i człowiekowi jest tak słodko, że aż prawie jest mu niedobrze, a przy okazji jest napchany i nie ma na nic więcej ochoty, tylko leżeć. Zostawiliśmy zatem gary, wzięliśmy do rąk papierosy i kubki z herbatą, i w rytmach Pink Floyd, The Kills oraz Modest Mouse zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Ok. 20 razy padło z moich ust, że jestem fajny, zajebisty, bądź po części boski. A potem przytoczyłem jedną sprawę, czyli, że jedna znajoma ma mnie za narcyza i nie wiem dlaczego. Było bardzo przyjemnie! Zrobiono mi pod okiem pieprzyka, który wyglądał naturalnie i cały wieczór słuchałem, że mi on pasuje i wyglądam z nim dobrze (by nie mówić uroczo). Jednak podczas rozmów ze Śliwą dowiedziałem się kilku rzeczy, o niektórych osobach, a których chyba nie chciałem wiedzieć. Ale teraz o tym myśląc... jednak nie! Chciałem! Dobrze, że się ich dowiedziałem.
Potem Śliwa polazła, a my z ex poszliśmy do pewnej znajomej, której to ex pozowała do pracy. Znajoma ta jest w plastyku i miała za zadanie narysować kogoś znajomego. Nie, nie akty! O 21 się zebraliśmy i poszliśmy odebrać paczkę z Avon`u, i do MC`ka (McDonald), w którym to nie jadłem, bo nie lubię. Jem tylko tam, gdy naprawdę jestem głodny. No i na koniec odprowadziłem ex, tachając paczkę do jej domu. Reasumując; wyszedłem z domu na naleśniki o 14:30, a wróciłem po 22:30, spędzając tym samym fajny dzień.

5 komentarzy:

  1. ostatnio też jadłam naleśniki z czekoladą. tylko zamiast ze śmietany dałam banany ;P
    taaak słodkie były że rzygam tęczą xD
    a tytuł postu nieadekwatny do treści w nim zawartym ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł jest BARDZO przemyślany. :) Odnieść go można choćby do rozmów przy herbacie. Te dwie osoby, które tam ze mną były i z którymi na dany temat rozmawiałem, uważają, że tytuł jest wręcz bardzo mocnym i dobrym stwierdzeniem. :P Zatem nic nie jest tutaj bez powodu.

      A na naleśniki, znów pójdę za jakiś czas. :D

      Usuń
  2. U mnie smok mieszka pod łóżkiem ;)

    Narobiłeś mi ochoty na słodkości... Idę ko kuchni, może znajdę coś oprócz cebuli ;)

    Pozdrawiam,
    Renia

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że mam na kogoś obcego wpływ. xD
    Nie no, ale mam ochotę teraz z kolei na jajecznicę z cebulą... A jest 1:34 dokładnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. haha gdybyśmy byli na Fejsiq, kliknęłabym "lubię to!"
    (nic dodać nic ująć, z wyjątkiem tego, że cebulą chętnie się podzielę ;))

    Renia

    OdpowiedzUsuń