Rozpoczął się pełną parą leniwy tydzień. Nie chodzi mi o to, że nie mam w tym tygodniu nic do roboty, bo mam naprawdę masę rzeczy, jednak ogarnęło mnie słodkie lenistwo - nic mi się nie chce. Ale zmuszę siebie do działań, spokojnie. Za oknem cały czas pada. Drobne płatki leniwie opadają na ziemię tworząc puchate zaspy, w które człowiek aż chce się rzucić.
Jestem wewnętrznie uśmiechnięty, mimo tego, że prawdopodobnie w tym tygodniu raczej z nikim się nie spotkam poza szkołą. Jak już wspomniałem natłok zajęć i lenistwo, i najważniejsze, ostatnimi czasy nie mam z kim się widywać. Chyba, że weekend, wtedy wpadam na 30 minutową herbatkę do Joanny. Ale czuję się w miarę dobrze, świadom tego, że moje kontakty z ludźmi są ograniczone. Czasami nie chce mi się siedzieć samemu i zastanawiam się "co słychać u innych znajomych?", ale teraz jakoś nawet cieszę się, że będę siedział sam w domu. Jakoś nie potrzebuje ludzi.
Zrobiłem listę plusów i minusów podsumowującą miniony rok. Wiem nad czym muszę jeszcze popracować, a z czym dać sobie w ogóle spokój. Powiedzmy, że jestem w miarę z siebie zadowolony, mimo, że końcówka 2011 roku mogłaby być jakby lepsza.
Ostatnio przypomniał mi się okres sprzed 4 lat. Zacząłem sobie przypominać jak, gdzie i w jakich okolicznościach poznałem niektóre osoby. To było miłe doznanie i doszedłem do tego, że za niektórymi tęsknie, a których nie widziałem kupę czasu. Co prawda z kilkoma przypadkami "odnowiłem" kontakty, przez facebooka, albo listownie, jak np. z P.
Całe wspominanie zaczęło się od właśnie mojej ostatniej rozmowy z P. Poprosiłem ją, by przesłała mi na e-meila nasze wspólne zdjęcia sprzed 4 lat. Naturalnie dostałem je. Efekt był taki, że parę razy spadłem z krzesła śmiejąc się z nich w głos, a ponad to przypominając sobie kilka osób i różne sytuacje z nimi związane. Szczerze powiedziawszy, mam nadzieję, że jeszcze nie jeden raz nasze drogi ponownie się zejdą.
Tylko zastanawiam się, jaka będzie ich reakcja na mnie? Czy także według nich, jak według kilku osób z mego otoczenia stwierdzą, że się zmieniłem? Byłem ponoć inny, jak to stwierdzono; bardziej "spontaniczny" i "rozbiegany". Hmmm... ok, może jestem poważniejszy, nie wiem. Jeżeli tak, to mam na to swoje własne wytłumaczenie; albo się zestarzałem, co za tym idzie wyszalałem, albo nie wiem co, po prostu mi odwaliło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz