niedziela, 27 marca 2011

Boskie nogi

Wydawało mi się, że złapałem Boga za nogi, do póki nie uświadomiłem sobie faktu, że wszystko obróciło się w stronę złej sprawy. Zima przerodziła się w nudną wiosnę, a wiosna na jeden dzień przerodziła się w zimę. Co jednak nie zmienia faktu, że niektóre dyskusje nie prowadzą do niczego dobrego i nie powinny mieć nigdy miejsca. No, ewentualnie można zmienić ludzi do takowej dyskusji, którzy nie będą się obrażać na cały świat za czyjeś poglądy i nie będą biegać po pokojach z wściekłością, tylko z dystansem przyjmą to, co druga osoba ma im do powiedzenia. Najwidoczniej nie wszyscy są stworzeni do dyskusji.
Ludzie miłością do martwych rzeczy nazywają materializmem, miłością do ludzi i zarazem do samych siebie, egocentryzmem. Miłość sentymentalną porównują do Wertera, bohatera książki napisanej przez J.W.Goethego. I można wymieniać tak w nieskończoność. Zatem nikt nie poznał istoty miłości w pełni, bo nikt nie poznał jej we wszystkich wymiarach.
Co się dzieje z ludzkością? Odkryłem to po powierzchownym, jak i dogłębnym poznaniu ludzkości (choć do końca to dobrze nie brzmi). Ludzie chorują i i wymyślają coraz to nowsze nazwy, dla coraz to nowszych rzeczy. Prosty przykład. Kolor pomiędzy czerwienią, a różowym, to amarantowy. Przynajmniej funkcjonuje on pod taką nazwą i tak jest umieszczony na palecie kolorów.
Jak bardzo i jak często ludzie chorują? Ludzie chorują ciągle i śmiem twierdzić, że nie ma na świecie w pełni zdrowej osoby. Jeden ma schizofrenię, druki raka, trzeci Alzheimera, czwarty zespół Downa, kolejny choruje socjologicznie, społecznie, inny jest rasistą, alkoholikiem, albo ma przewlekłą depresję, a ktoś z za ściany ma problemy moralne, lub jest zwykłym psychopatą i dręczycielem. Najgorsze jest to, że zarażamy siebie nawzajem. Na część można wykupić tabletki w aptece i je zwalczyć. Natomiast na drugie nawet nie mamy szczepionki, którą można wprowadzić do człowieka i zmusić organizm, aby ten wytworzył antyciała na wirusa. Na niektóre choroby boimy się chorować, wywołują one u nas taki lęk, że robimy wszystko, aby tylko się nie zarazić. Skąd nasz strach? Obserwujemy innych chorych.
Chłopiec ma ojca psychopatę i alkoholika, który po wypiciu, znęca się nad nim i jego matką. U chłopca alkohol wówczas wywołuje taki lęk, że nie chce go nawet dotknąć. Boi się, że po alkoholu będzie zachowywał się tak, jak jego tatuś.
Wszystko jest dla ludzi można rzec. Z perspektywy czasu i historii, twierdzę, że faktycznie, jest, ale nie wszystko dobre. Sami ustalamy co przyjmujemy za "wspaniałości życia" w naszym egzystencjalnym show. Jeżeli nie jest coś dla mnie dobre, nie przyjmuje tego na wartość, ale równocześnie nie neguje dobroci, ani wcale danego aspektu, ponieważ może on być dobrym dla drugiego. Mogę jednak twierdzić, że w moim przekonaniu dana wartość nie istnieje i uważam, że jest chora. Nie staram się nikogo przekonywać do tego samego, aby zdobyć kolejnego wyznawcę swej teorii, a jedynie wytłumaczyć i przedstawić argumenty, które mówią o tym, dlaczego tak uważam. Mimo to, ludzie atakują czasem podczas rozmów, czego nie rozumiem... Jaki mają w tym cel? Podenerwować się, że nie będę chciał zmienić teorii na ich korzyść? Chyba jedynie.

***

-Człowieku, dlaczego trzymasz mnie za nogi? -syknął z bólu Ukrzyżowany.
-Chciałem Cię dotknąć ostatni raz i poczuć, że może będzie dobrze.
-Tak, z pewnością, ale to strasznie boli...

3 komentarze:

  1. Nie muszę z dystansem i obojętnie przyjmować czegoś z czym się nie zgadzam. To są uroki wolności słowa, a skoro ktoś według mnie mówi rzeczy dla mnie osobiście straszne, to nie mogę nie zareagować. Nawet jeśli ma mnie to kosztować nerwów. Szanuję czyjeś poglądy ale mam prawo się z nimi nie zgadzać. A rzekomy atak ? Lepiej atakować argumentami, a nie "k*****".

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, ale czy wiesz, że zachowanie podczas danej konwersacji ma wpływ na jej dalszy rozwój?
    Może się nie znam, ale zachowanie się jak z filmu (przykład z kadrów Hollywood`u), krzyczenie i takie pokazywanie za wszelką cenę, że się z kimś nie zgadzamy, nie jest pożądane. Wręcz świadczy o lekceważeniu drugiej osoby, a czasem uświadamia, że dalsze mówienie nie ma sensu, ponieważ mimo iż przedstawiamy komuś coś odmiennego, on nas tak naprawdę nie słucha. Rozmowa ze ścianą.

    Basta. Koniec tematu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie koniec, bo teraz rzucasz argument totalnie niezgodny z prawdą. Byłem, słuchałem i doskonale wiem co mówiłeś wtedy i po.

    Teraz Basta.

    OdpowiedzUsuń