piątek, 18 marca 2011

Różowa kurtka

Znów zrobiło się zimno i wszyscy pouciekali do swoich nor. Zadowolony tym faktem wybieram się na spacer i rozsiadam się na ławce (deptaczek nieopodal kościoła). Ludzi nie ma. Zadowolony tym faktem, obserwuje szare i jakże wspaniałe puste ulice. Zdawkowo na horyzoncie przejdzie jakiś przechodzień nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Ciesze się, że jest na tyle daleko, iż nie jestem do końca w stanie rozpoznać jego płci i nie pałęta mi się pod nogami, oraz nie muszę na niego patrzeć z bliska.
Piękna pogoda. Szaro, wręcz jesiennie choć to prawie już wiosna. Nagle widzę z prawej strony coś zmierza deptakiem w moja stronę. Trudno tego nie zauważyć.  Krzykliwa, wściekła i w dodatku różowa kurtka na jakiejś dziewczynce. Jest w towarzystwie drugiej, lecz bardziej stonowanej. Tym razem turkusowej i z elementami szarości. Neguje ten fakt, choć wiem, że zaraz dojdzie do spotkania. Do moich uszu dobiega ostrość języka którejś z dziewczyn. Używa "kurwa" jako wstęp do swej wypowiedzi, a następnie stosuje owy wyraz jako kropkę, przecinek i w końcu zakończenie. Dodatkowo do tego dochodzi fakt drącego się na całą ulicę jakiegoś pseudo popowego utworu puszczanego z telefonu, który rozmówczynie muszą przekrzyczeć, by się ze sobą porozumieć.
-Kurwa! -znów odezwało się moje wewnętrzne "ja" w głowie.- Zaraz tu będą...
Po chwili widzę je już bardzo dokładnie. Na różu kaptura, z każdym krokiem, falują niby pióra. Kiczowate połączenie bez gustu. Obie dziewczynki mają może po 13 lat, góra 14. Monotonność wypowiedzi i używanie pseudo słówko "se", przeplatane między wierszami niby wyrafinowanego "kurwa" (zapewne w ich domniemaniu), przytłacza mnie.
-Co za gówno. -znów mówię do siebie w myślach.
W tej oto chwili przypomina mi się postać metalowca z Krakowa. Mroczny, zły i puszczający jakieś bliżej nieokreślone coś z telefonu, które rozbijało się bezsensu o ściany krakowskich kamienic. Efekt tego zajścia był porażający, bowiem powstawało echo i nie było słychać melodii, a co dopiero wspomniawszy o tekście utworu.
-Dlaczego w dzisiejszych czasach młodzież słucha w ten sposób muzyki? -starałem się ogarnąć dwie sytuacje, jedną z przed kilku tygodni, a drugą mającą miejsce właśnie w tej chwili.- Przecież na dobrą sprawę... nie słychać tego co się słucha, a nawet jeśli, jest to tylko imitacją tego utworu pozbawioną basu i jakiejkolwiek przyjemności. No bo przecież jak z kimś rozmawiam, to nie słucham muzyki i odwrotnie. Nie da się połączyć tych dwóch rzeczy w jedno.
-Prawda. -przyznałem sobie rację.- Społeczeństwo jest zdegenerowane do tego stopnia, że widocznie samo musi sobie przeszkadzać.
-No dobra... Ale mnie osobiście też to przeszkadza i myślę, że innym ludziom przechodzącym obok również.
Stanąłem niemalże twarzą w twarz z pluszowym różem. Dziewczynki nie były o wiele wyższe od poziomu gdzie znajdywały się moje kolana mimo, iż siedziałem. I nie siedziałem w jakiś dziwaczny sposób, np. z nogami nad głową, tylko tak po prostu.
-Kurwa... -wyrwało mi się na głos.
Obie kurtki zatrzymały się centralnie przede mną i dziewczynki niby to z zażenowaniem się na mnie spojrzały (choć pewnie nie wiedzą co oznacza słowo "żenujący"), przerywając swoje "kurwowanie". Ja natomiast wyobraziłem sobie katowanie różowej suki w takt tego czegoś z telefonu... Uśmiechnąłem się przy tym skromnie, aczkolwiek znacznie.
-Weź się odpier... - odpowiedziała różowa maszkara.
-Najpierw ty -przerwałem jej.-  zważ na swój język, bo ktoś może ci go kiedyś odciąć.
Podkreśliłem wszystko uśmiechem.
-O kurwa, ale zajebisty jesteś... 
-Czy ironizujesz? W ogóle znasz takie pojęcie słodka dziewczynko? Wiesz co, lepiej idź bo zatruwasz moją przestrzeń życiową i w sumie nie mam ochoty ciebie oglądać.
-A, spierdalaj...
I różowe kurtki poszły dalej.
-Nie dość, że głupia, to jeszcze tresowana. -znów odezwał się mój mózg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz