poniedziałek, 11 marca 2013

O kilku rzeczach, które mnie zabiły.

W piątek nie byłem w Baszcie jak co tydzień. Stwierdziłem, że nie chce tam iść i spotkać pewne osoby. Umówiłem się zatem na spacer, przy czym okazało się, że osoba, którą chciałem tak unikać, ma także przyjść... W pierwszej momencie, gdy się dowiedziałem ogarnął mnie niewytłumaczalny stres pomieszany z wkurwem. Ale po 2 minutach opadał, ogarnąłem się. Koniec końców osoba nie pojawiła się, a ja się ucieszyłem, mając nadzieję, że z mojego powodu. A tu gówno prawda. Ale chujowo było dopiero wtedy, gdy przypadkiem napisałem do tego kogoś na facebooku. Zaczęła się walka na słowa, tłumaczenie sobie nawzajem swojej zjebaności, szukanie wspólnymi metodami złotego środka, opisywanie oczekiwań do siebie i świata. Cztery godziny.

(Of Monsters and Men - Yellow Light)

Cztery godziny, które zabiły me wyobrażenia o przyjaźni, o rzeczywistości, o dobroci. Nie ma co ratować, zostały same zgliszcza, zostałem maksymalnie odsunięty. Umarliśmy dla siebie.
I znów mi się przypomniała rozmowa z Anką jakiś rok wstecz; 
-Wiesz, chyba straciłem przyjaciela...
-Ty go już dawno straciłeś.
Teraz dopiero to widzę, po tej rozmowie, gdzie byliśmy maksymalnie szczerzy. Myliłem się.
W sobotę byliśmy ze wspólnymi znajomymi u innego. Po 2 godzinnym spóźnieniu, gdy osoba przyszła, poczułem skrępowanie i taką jakby niechęć z żalem skierowaną w jej stronę, o to, że tak kurewsko nie możemy się dogadać. Ale nie będę już krzyczeć, walczyć, nic. To chyba koniec.
Gdy wyszła po 22:40, poczułem się znacznie lepiej, luźno, by nie mówić dobrze. Poznałem nawet grę z karteczkami w "zgadnij kim jestem?". Gra polega na tym, że osoba jakaś pisze nam na karteczce imię osoby, którą przykleja nam na czoło, a którą mamy za zadanie odgadnąć, zadając pytania, na które można odpowiedzieć tylko "tak", lub "nie". Np., "czy jestem osobą z europy?". Bardzo fajna gra. Wyszliśmy z innymi znajomymi od kumpla, po 2 w nocy, a osobiście byłem w swoim domu po 3:40, bo odprowadzaliśmy dziewczyny. Było cholernie dla mnie zimno i przeziębiłem się. Od wczoraj nie wyszedłem z łóżka. Ciągle oglądam filmy i śpię. Nie mam ochoty postować, chciałem inaczej to wszystko obrać w słowa, ale już nie będę tego zmieniać.

9 komentarzy:

  1. Witaj w klubie leżących w łóżku, zasmarkanych, zakaszlanych i zaglutowanych na maksa... może jakąś tableteczkę? ;)
    Ja mam ostatni dzień antybiotyku ale wcale nie czuję się zdrowa. Łączę się z Tobą w bólu ;)

    Renia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za połączenie łóżkowe oraz bólowe. :)
      Muszę stanąć na nogi.

      Usuń
  2. oo, koowości....:/ to nie tylko ja i Blue zmagamy się z boleściami ciała. Ba! nawet duszy... To chyba ta pogoda jebie nam wszystkim szyki.
    Zostały zgliszcza... Myślisz, że feniksy istnieją? Bardzo chciałabym, żeby chociaż jeden był prawdziwy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego, ale Twój komentarz ma dla mnie iskierkę nadziei. To dobrze? W każdym razie dzięki za niego, bo dal mi do myślenia.

      Usuń
    2. Kiero ma rację. jak dla mnie to właśnie pogoda działa tak na wszystkich...
      a z tym feniksem dobre określenie ;)

      mnie też dorwało przeziębienie. aspirinuję się, ferveksuję, zapijam się litrami wody z miodem i cyrtyną, mlekiem z miodem i masłem i NIE DAJĘ SIĘ chorobie ;) Ty też walcz ! :)

      a ludzie...
      "ludzie to już osobny gatunek"...
      nie ma co tracić nerwów na nich.- ostatnio tak właśnie genialnie mnie olśniło, więc może i Ty jakoś skorzystasz z tego ;)

      3m się ciepło ;)

      Usuń
    3. pomoglam Ci jakos? :)
      tez chcialabym mieć jakiś promyk nadziei wiesz chcialabym wierzyć że wszystko będzie dobrze, że skoro tyle się razem przeszło to i to się przezwycięży dlatego tak bardzo chcialabym wierzyć że feniksy istnieją ;( może to jeszcze nie zgliszcza ale już widzę wszystkie błędy i wiem co poprawić i że trzeba o to jeszcze dziesięć razy bardziej dbać ... wybacz że się tak rozpisalam ale jakoś mi lzej

      Usuń
  3. Blue, trzymam się, jestem zdrowy. A ludzie(?), cóż -bywa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kierowniczka, pomogłaś. Wiesz, czasem trzeba odpuścić, bo nie warto robić nic na siłę. Czasem trzeba kogoś stracić, by wiedzieć, że ta osoba w naszym życiu była kimś wyjątkowym. A taka strata uczy i pokazuje błędy.

    OdpowiedzUsuń