środa, 3 listopada 2010

Dziecinadowanie czasu...

Co sprawiło, że stałem się dzieckiem? Beztrosko hasam po swej głowie za sprawą płyty, która była mi bliska, gdy byłem dzieckiem. Tuż przed mymi oczyma, niewidzialną farbą, wymalowały się obrazy z dzieciństwa. Jeden, może dwa utwory, a w głowie zaczyna się istna burza. Wszystko sobie przypominam, patrze z sentymentem na odległe czasy. Wstyd przed niektórymi sprawi także towarzyszy memu zwiedzaniu, jest to normalne, jednak jakby mniej ważne. Przecież wszystko mogę sobie wytłumaczyć w jakiś banalny sposób:
"Byłem głupim dzieckiem.; Nie myślałem nad tym co robię.; Wtedy wszystko inaczej pojmowałem.; ect.".
Co przypomniały mi te magiczne utwory z płyty "The very best of..."? Może to, że nie miałem poczucia świata tak jak teraz. Niebo było jakby bardziej błękitne, trawa bardziej zielona, a słońce tuliło się do policzków. Teraz niebo jest zbyt błękitne, trawa zafajdana przez psy, a słońce swoimi tłustymi promieniami przylepia się i przymila na siłę.
Przypomniał mi się zapach sernika z brzoskwiniami i to jak czekałem na gwiazdkę. Potem podstawówka. A co jeszcze przed sernikiem? Huśtawka i moje bujanie się na niej do zaśnięcia. Całe dzieciństwo i nic nieistotne, lecz wtedy magiczne fakty. Nie pamiętam kolegów, ani zabaw z nimi. To dziwne, bo najbardziej z sentymentem wspominał moje samotne imitacje fantazji, którym pozwalałem się unosić. Zabawy w dom figurkami z "Kinder Niespodzianek" i ściany domku z klocków, w którym żyli i mieszkali. Nic nie znaczące i zdawałoby się nudne zabawy w codzienność, jednak sentymentalne i wtedy ciekawe. Zabawa także klockami i figurkami w stację kolejową, oraz wiele, wiele innych... O, albo zabawa w alchemika i przelewanie wody, o zróżnicowanej temperaturze do różnych naczyń. A potem sprawdzanie temperatury.
Kim wtedy byłem i kim jestem teraz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz