środa, 3 listopada 2010

Czerwiennościsłość kształtów

"-Jestem facetem i obawiam się, że trzeba mi wytłumaczyć co masz na myśli." -jedno zdanie, którym zawsze się usprawiedliwiam przed kobietą, gdy czegoś nie rozumiem. Mam ukazać jedną z miliona twarzy. Proste. Ale zarazem cholernie trudne

***
.
Ucieka mu coś między palcami, a przynajmniej takie ma wrażenie. Patrzy na dłonie i myśli. Co się tak przelewa? Co wycieka miedzy tymi chudymi patykami? Coś się prześlizgnęło, niczym nitka. Upadnie na ziemię i nigdy tego nie znajdzie. Choć z drugiej strony nie próbuje chwycić tego w locie. Pewnie dlatego, że nie widzi co spada. Może to kropla potu. Ale z dłoni? Dlaczego nie, przecież różne dziwne rzeczy przytrafiają się ludziom. Przecież nie każdy ma prawo zachowywać prawo fizyki. Ludzie latają, a nie powinni. Niby za sprawą maszyn, ale... Po prostu nieważne.
W kuchni, nad stołem tak się gapi i gapi, i przestać nie może. Myśli. Teraz jednak nie zastanawia się już nad przeciekaniem. Jego uwagę zwróciło zupełnie coś innego. Krótko i definitywnie; kobieta. Ale nie byle jaka. Kobieta nadzwyczajna. Kobieta i to w jego głowie. Obca baba w jego umyśle.
Co ma wspólnego jego głowa i odmienna płeć? Nic. A może wiele więcej, niż mu się zdaje? Dodać do tego należy, że to nikt konkretny, a wyobrażenie ideału. Zatem, mamy do czynienia z marzeniem.
Jeden problem. Istnienie takiego bytu jak ideał, jest niemożliwe. Wręcz niedopuszczalne do faktu istnienia. (I znów nieważność stopuje rozważenie.) Nieważne!
Kobieta jest inteligentnym pięknem lub jeśli ktoś woli, piękną inteligencją. Brunetka. Dlaczego? By ładnie było jej w czerwieni, gdy obleje swe nagie piersi czerwoną farbą. Nastroju dodadzą złudne blaski świec w ciemnym pokoju i pościel na wielkim łożu w kolorze ekrii, sepii, lub jeśli ktoś nie zna palety kolorów, (po prostu) kremowym.
Wyobrażenie nie dotyczy tylko kobiety, ale także miejsca. Mieszkanie z meblami koloru wenge. Sypialnia z nastrojową muzyką. Najlepiej Pink Floyd i Shine On You Crazy Diamond. Wróćmy jednak do kobiety... Jest taka, jakiej nie ma. Jej uroda w marzeniu jest jakby zamazana, nienarzucona. Widzi tylko kolor włosów i nie do końca wyraźne kształty. Jest czymś, czego się obawia, ale to go pociąga. Tylko, że... Boi się, że kiedyś ją odnajdzie w rzeczywistości i przestanie być jego marzeniem. Boi się, że odkryje swój ideał, nieidealne cechy. Boi się patrzeć, jak starzeje się u jego boku. Przecież może być szczęśliwsza u cudzego, prawda?
Kolejne pytanie. Prostolinijność, prostota, racjonalizm, czy może irracjonalizm, spontaniczność i zawirowanie? Pesymizm. Ale z nutką realizmu, czasem optymizm, ale to skrajne przypadki.

2 komentarze:

  1. Nareszcie widzę mężczyznę, snujesz wiele wyobrażeń które opierają się na marzeniach.. Dlatego zadaj sobie jedno podstawowe pytanie, czy wierzysz, że one się spełniają? Jeśli wierzysz to marz sobie dalej o ideale- który opisałeś, ale jeśli nie to czas zacząć być myśliwym który poluje na swój cel i bierze go takim jaki jest. Rzeczywistości nie ma co idealizować bo potem jest tylko przykro. Ciekawy, naprawdę ciekawy wpis. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierzę. W ogóle nie mam w zwyczaju uzewnętrzniać swych marzeń. Pozostawiam je tylko własnej głowie i własnej osobie. Jeżeli już to robię, to nie czuje się zbyt komfortowo, ponieważ nie lubię tego robić. A moim zdaniem "czatowanie na cel" i owe "polowanie" jest czymś bezsensu.

    OdpowiedzUsuń