czwartek, 11 lipca 2013

Karma

Muszę o tym napisać, bo to sprawiło, że mój mózg wyparował.
Szedłem sobie do mojej byłej ze znajomym na kawę. Mamy taki punkt spotkań pod kościołem, niezależnie w którą stronę zmierzamy, zawsze się pod nim spotykamy. Gdy tylko go zobaczyłem ryknąłem, że zanim pójdziemy na kawę musimy iść do Żabki, bo nie mam przy sobie gotówki, wszystko mam na koncie bankowym, a chce mi się strasznie palić. W tym momencie typowy dres w ortalionie, łysy, rozwalony w barach do mnie podchodzi, wyciąga całą paczkę szlugów i pyta, czy chce się poczęstować. Byłem tak zszokowany, że nawet nie pamiętam, czy mu podziękowałem. A jak się zbliżał myślałem, ze szykuje się jakiś mały wpierdol.


(Phoenix - Rome)

Gdy już poszliśmy do "Żabencji" (sieć sklepów "Żabka"), wyciągnąłem szluga i poczęstowałem towarzysza, a tu do nas podbiły i zagadały inne dresy. Nieco starsze. Na oko 30+. Poprosili o fajkę i nawet normalnie pogadali. Naturalnie poczęstowałem. Nie zrobiłbym tego, bo sam nie lubię się prosić przechodniów i tego nie robię, ale stwierdziłem, że taka jest "karma". Kto wie, czy czasami dresik z pod kościoła kiedyś nie będzie miał fajek i nie podbije do innych ziomków, którzy wzięli ode mnie papierosy, a oni akurat będą mieli? Strasznie mi się to podobało i ma wiara w ludzi minimalnie powróciła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz