Wczoraj zainwestowałem w soczewki. Zakładanie ich to istny
horror. Bawiłem się ponad godzinę, a jak już mi się udało, tak zaczęło mnie oko
szczypać, że się popłakałem. Pomyślałem wówczas, że jeżeli to będzie tak
wyglądać za każdym razem to chyba sobie je odpuszczę. Na całe szczęście
szczypanie było jednorazowe, potem już nie ma z tym problemów. Ale ściąganie
ich, to kolejne 15 minut zabawy. Pewnie z czasem wejdzie mi to w nawyk i będę
je ściągał oraz zakładał w mgnieniu oka, ale póki co, jeszcze długo się będę
przy tym bawić. Pewnie tydzień. Oczywiście by mieć soczewki, najpierw musiałem
iść prywatnie do okulisty (gdyż normalnie nie doczekałbym się terminu). Pani
doktor zbadała mi wzrok i przepisała mocniejsze szkła do okularów, a prócz tego
pogawędziła ze mną chwilę. Szkła 100 złotych, ale jak mus to mus.
Wczoraj miałem bardzo ciekawą rozmowę z S. Muszę przyznać,
że ciekawy z niego człowiek. Pisaliśmy ładnych kilka godzin wymieniając się
poglądami. Stwierdził, że jestem inteligentny, a ja poczułem, że mój egoizm i
narcyzm rośnie. O 1:30 zakończyłem z nim jednak pogawędkę, gdyż zmusiło mnie do
tego „fatum 2 (am) godziny”.
Tak, znalazłem sobie nowy przesąd. Oglądając „How
I met your mother” padło w pewnym odcinku stwierdzenie;
„mama zawsze
powtarzała mi, że po 2 godzinie nie może wydarzyć się nic dobrego i lepiej o
tej godzinie położyć się spać”.
Co najzabawniejsze skończyłem akurat odcinek, w którym to
była o tym mowa o 2:05. I poszedłem spać mając ów stwierdzenie na uwadze.
Dlaczego? Powróciłem w myślach do kilku dni (choćby) sprzed miesiąca i
definitywnie stwierdzam… COŚ W TYM JEST! Po godzinie 2 najczęściej wpadałem na
jakieś głupie pomysły, by pisać szczerze do ludzi co do nich mam. Coś w stylu;
„wkurwiasz
mnie swoim zachowaniem, … bla, bla, bla… mam nadzieję, że padniesz trupem”.
Ach
ta moja zawiść i pamiętliwość. I nie ma to jak komuś wygarniać coś przez smsy. To dziecinne, tak
uważam (i w tym momencie jestem kretynem i hipokrytą). Teraz jednak boje się tej
godziny, wmawiając sobie, że ciąży na mnie jej fatum i zarazem motywuje mnie to
bym szedł spać. Cóż…
Wow, dawno tu niczego nie komentowałam. A powinnam. Utwór z kolejnej części The Elder Scrolls znakomity. Żałuję, że mam za słaby komputer żeby zagrać. Co do soczewek to z pewnością się przyzwyczaisz, mojej znajomej ich wkładanie zajmuje obecnie kilka sekund, a kiedyś marudziła. A jeżeli chodzi o 2 w nocy to niewiele gorszych bzdur słyszałam. Ludzie potrafą sobie wmawiać pewne rzeczy, a jak już w coś uwierzysz, to podświadomość zrobi swoje. To nie ma sensu. Spokojnie, zapewniam cię, iż sufit ci na głowę nie spadnie po 2 w nocy, nic z tych rzeczy.
OdpowiedzUsuństezenie-chlodu.blog.onet.pl
Pozdrawiam, Feme
Feme, nie chodzi o to, że spadnie mi na łeb cegła... Choć i tak się zdarzało. :P Jestem człowiekiem raczej impulsywnym, działającym pod wpływem chwili, tudzież gdy mój mózg (/organizm) jest zmęczony - płata mi figle, wpadam na głupie pomysły, których potem żałuje. 2 godzina też jest wymówką, by położyć się spać. Także sam stworzyłem sobie to "fatum" tłumacząc "dziecko, pora spać". :D
OdpowiedzUsuńCo do soczewek jest znacznie lepiej.
No wiesz ale w tym wypadku ta 2 w nocy jest bardzo umowna, bo organizm może być zmęczony nawet o 17, zależy jak człowiek spędza dany dzień, prawda? Ale faktycznie lepiej unikać durnych pomysłów, nawet stosując takie wymówki. :P
OdpowiedzUsuńDlatego 2 to jest czas na sen. ^^ Zawsze po północy staje się wylewny i mówię to co myślę.
OdpowiedzUsuń