piątek, 17 września 2010

Satan`s Sword (I have become)

Tak wiem, bardzo oryginalny tytuł postu. Dlaczego taki? Ponieważ słucham właśnie Behemoth`a (zespół), a dokładniej utwór o tym samym tytule. A że nie miałem pomysłu na własną nazwę, to stwierdziłem, że w takich sytuacjach najlepszy jest plagiat.

Zmieniłem szatę graficzną... na zimową (ale to już wczoraj).  Zaraz pewnie zobaczę w komentarzach jęki i szlochy z trego powodu; "Mamy przecież jeszcze wrzesień, bla, bla, bla, bla!". Możliwe, nie wnikam, aczkolwiek jest to swego rodzaju oddanie czci wspaniałemu zespołowi depressive black metalowemu, a zwie się on "ColdWorld".
Jak w każdym szanującym sie zespole poruszana jest samotność, o której dziś tu napiszę. :)

Mój katecheta stwierdził, że samotność to najgorsza choroba, jaka tylko może się komuś przytrafić. No nie wiem, ale dla mnie gorszy byłby rak, HIV, żółtaczka typu B, albo mikropenis, ale nie! ON WIE LEPIEJ!
Zastanawia mnie, czy wie, że z samotnością da się żyć?
Ja sam jestem typy samotnika-indywidualisty, z przejawami do życia w społeczeństwie. Co mam na myśli? To, że lubie ludzi, wręcz ich kocham, aczkolwiek chodźby nie wiem ilu mnie ich otaczało i tak będę sam.
(Pozdrowienia dla Monany, tak, wiem, wiem; "pan emo", ect.)
Co jest złego w samotności? To, że jest się samym i można trzeźwo myśleć, czy fakt tego, że nie masz się do kogo odezwać? Nie rozumiem... Uważam, że samotność jest bardzo dobra i wtręcz czasem pożądana/potrzebna. Jeżeli otacza mnie zbyt wiele osób, czyli widzę ich 24 na dobę, to zaczynam rzygać. Zaczynam ich uwarzać za stado bałwanów, kretynów, a potem w efekcie stwierdzam, że nie mam z nimi o czym rozmawiać.

Ktoś się doczepi, że nie o taką samotność chodzi. To o jaką? Pustelnicy zyją, wszyscy inni też.

Kolejna rzecz, która mnie drażni? Mam wątpliwości dlatego pytam, a jak pytam zadaje trudne pytania, co najwyraźniej bardzo stresuje mojego katechetę i nie udziela mi na moje wątpliwości jasnych odpowiedzi.
Zapytałem dziś dlaczego "Szatan" jest najwyżej położony w piramidzie demonologicznej, hierarchii złych duchów (tj. "zbuntowanych aniołów"), skoro, to "Lucyfer" jako pierwszy przeciwstawił się woli Boskiej.
Niestety, nie potrafiono udzielić mi odpowiedzi na to, jakże ciekawe pytanie. Oczywiście uprzednio, zapytałem czy
"Szatan" = "Lucyfer".
Powiedziano mi, że to są dwie nazwy własne i że jeden nie jest drugim.
Zadałem zatem kolejne pytanie.
Skoro aniołowie są istotami z natury dobrymi i mają pełne rozeznanie co dobre i złe, dlaczego w ich serca wkradł się grzech, skoro nie było ani grzechu, ani zła. Coś tam mi odburknięto, zamieszano, niby wytłumaczono i porzucono temat. Zatem nie wiem co i jak.
Liczę na to, że może ktoś z Was (czytających) da mi odpowiedzi na te moje pytania, skoro mój ksiądz na katechezie nie potrafil mi ich dać.

7 komentarzy:

  1. [*]
    co gorsze mikropenis czy samotność?
    hmm mikropenis wg mnie, ale może panowie się na ten temat wypowiedzą

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak uważam. A jak ktoś nie wie co to za straszna choroba, to niech sobie wpisze w google. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz się zacznie wypominanie "Pana Emo"? Tylko żartowałam ;)

    "Uważam, że samotność jest bardzo dobra i wtręcz czasem pożądana/potrzebna. Jeżeli otacza mnie zbyt wiele osób, czyli widzę ich 24 na dobę, to zaczynam rzygać. Zaczynam ich uwarzać za stado bałwanów, kretynów, a potem w efekcie stwierdzam, że nie mam z nimi o czym rozmawiać." - to jest genialne i baaardzo prawdziwe!

    Ola: mikropenis=samotność? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Monana - może nie wszystkie kobiety są takie?


    hmm

    OdpowiedzUsuń
  5. Monana... xD Nic mi tutaj nie sugeruj.
    Jak bardzo chcesz się przekonać czy cierpię na tą chorobę, to wystarczy, że sama mnie zaprosisz na seks, a wtedy sama ocenisz, czy jest taki mikro, czy tez nie... :P

    OdpowiedzUsuń