sobota, 11 sierpnia 2012

Festiwalowo

Dawno nie pisałem. Trochę mi się nie chciało, a trochę bałem się pisać o kwestiach, które obiecałem sobie poruszyć w następnym (czyli tym) poście. Festiwale. Zacznę zatem od Openera.
Moje nastawienie, entuzjazm do tego festiwalu opadał sukcesywnie wraz z datą przybliżania się imprezy. Doszło do tego, że nie chciało mi się jechać, ale z drugiej strony szkoda było mi biletu, za który dałem 410 zł. Zatem pojechałem. Ludzie z którymi byłem, jak najbardziej pozytywni. W końcu sami "starzy" znajomi. Jednak to co działo się na koncertach zostawia wiele do życzenia (oczywiście mówię tu o ludziach, nieznanych mi osobiście personach). Mógłbym nazwać ich motłochem czy pospólstwem, które serwowało sobie i przy okazji nam, jakieś niezrozumiale przepychanki i to dla "zabawy". I nie mówię tutaj o tzw. "ścianach śmierci", czy "pogo" (które rozumiem), tylko o ludziach, którzy nie wiedzieć w jakim celu PRZED rozpoczęciem koncertu wbijali na chama na innych i ich przepychali, by był jak największy ścisk. Prócz tego ich przemieszczanie się. Nie usłyszałem chyba ani razu słowa przepraszam, od osób, które chciały przejść. W sumie to chyba nawet nie można nazwać tego próbą przemieszczania się, a niekulturalnym ryciem, podczas którego człowiek mógłby zostać dosłownie zadeptany na śmierć. Z tego powodu byłem zniesmaczony z występu Justice. Paradoksalnie występy wykonawców, na które najbardziej się nastawiałem były średnie, a tych, których nie znałem, albo poszedłem na nich z czystej ciekawości były niesamowite. No, wyjątkiem było The XX, gdyż było dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem, idealnie. Czegoś jednak mi tam brakowało. Nie było na tym festiwalu tak, jak bym tego chciał. Ale z polem namiotowym przesadzili. Jeżeli była otwarta jakaś butelka z napojem, a którą chciało się wnieść, to się nie dało. Sprawdzający na bramkach kazali je wywalać, gdyż "coś mogło być dodane/dolane do środka!", więc wpuszczali tylko z fabrycznym zamknięciem. Dramat i istna żenada. Poza tym kazali niemalże wywalać wszystkie rzeczy przy wejściu na pole namiotowe, by przypadkiem "czegoś nie przemycić". Bardzo dyskomfortowa i żenująca sytuacja, wołająca o pomstę do nieba. Pole po jednym dniu deszczu pływało w śmierdzącym błocie, dlatego symbolem tegorocznej edycji były gumiaki. Sąsiedzi namiotowi byli upośledzonymi umysłowo bananowcami, którzy zerwali się spod skrzydeł nadzianego tatusia i mamusi. Poczuli wolność i posmakowali napoju zwanego potocznie alkoholem. Na całe szczęście ostatniej nocy ktoś odpłacił im za te wszystkie pobudki, nieprzespane godziny i przedostatniej nocy zrobił wejście z tyłu namiotu. W tym przypadku byłem ucieszony, że tak to się skończyło, mimo, że to lekkie przegięcie.
Teraz Off festiwal.
Metronomy, na które bardzo się nastawiałem, jak najbardziej na plus. Reszta ujdzie. Ogólnie gorzej niż w poprzednim roku. Ludzie spoko, kultura. Zaliczyłem shisha bar. Ale w niedzielę myślałem, że umrę z nudów. Nie było tam nic ciekawego tamtejszego dnia. Po drugim dniu już byłem znużony i chciałem wracać. Przynajmniej przy wejściu na pole namiotowe i na miasteczko festiwalowe nikt nie kazał mi wypierdalać wszystkich rzeczy na ziemie, a które przy sobie miałem (co miało miejsce na Openerze). Poza tym poznałem Białorusina Andrieja. Na bramkach nie obawiano się, że ktoś w częściach wnosi piłę mechaniczną i nie kazali jak w Gdynii prawie ściągać butów.
Podczas tych dwóch festiwali udało mi się zobaczyć:


Opener 2012;

Bat for Lashes
Björk
Bon Iver
Cool Kids of Death
Fisz Emade
Franz Ferdinand
Friendly Fires
Julia Marcell
Justice
Kapela ze Wsi Warszawa
Łona Webber & The Pimps
M83
Major Lazer
Mumford & Sons
New Order
Orbital
Pablopavo i Praczas
Panderecki // Greenwood
The Kills
The Ting Tings
The XX
Wiz Khalifa
Yeasayer


Off 2012;

AfroKolektyw
Atari Teenage Riot
Baroness
Battles
Baxter Dury
Beneficjenci Splendoru
Chromatics
Connan Mockasin
Converge
Cool Kids Of Death
Dam Funk
Death in Vegas
Enchanted Hunters
Fanfarlo
Group Doueh
Hanimal
Iggy And The Stooges
Kim Gorgon & Ikue Mori
Kurt Vile and The Violators
Levity
Łona & Webber
Metronomy
Napszykłat
Obscure Sphinx
Other Lives
Retro Stefson
Savages
Shabazz Palaces
The Antlers
The Band Of Endless Noise
The House of Love
The Stubs
The Twilight Sad
Thurston Moore
Tides From Nebula & Blindead


A TERAZ TROCHĘ TERAŹNIEJSZOŚCI!

Na studia się nie dostałem. Idę do pracy. Zaczynam szkoleniem w poniedziałek. Będę dzwonił po ludziach z ofertami wszelakiej maści. Mobilne internety, pakiety, słonie w karafce... Miesięczne dojazdy do owej pracy (z ulgą legitymacyjną, która jeszcze mi przysługuje do końca września) wyniosą około 304 zł. Potem znacznie więcej, nawet nie wiem dokładnie ile. Dlatego przeprowadzam się do Krakowa, gdyż ceny są porównywalne. Mam nadzieję, że się jakoś tam utrzymam.

3 komentarze:

  1. hmmm szkoda! Moim zdaniem powinieneś spróbować z innym kierunkiem..dlaczego tak łatwo odpuszczasz, nie mam prawa oczywiście się wtrącać..ale ta praca telesprzedarz jest straszliwie niewdzięcznica, szkolenie może trwać około 2 tyg, będzie się wydawało, że to łatwe coś sprzedać komuś przez telefon, ale to męka..na początku okres ochronny przez 2 tyg nie będą się czepiać, potem już odsłuchy...pomyśl jeszcze o studiach. listopadowa

    OdpowiedzUsuń
  2. niewdzięczna * przepraszam za błąd. listopadowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Studia postanowiłem odłożyć do przyszłego roku, gdyż chciałbym się wyprowadzić i spróbować "żyć na własną rękę".

    OdpowiedzUsuń