sobota, 20 października 2012

Ironia losu

Czuje się ignorowany.
Przez świat.
Przez ludzi.
Przez ogólnie rzecz ujmując życie.
Jak to jest, że rzeczy, których się nie spodziewam i zazwyczaj nie mają dla mnie wartości, bądź dają minimalną, wręcz maciupeńką nadzieję (na to, że będzie dobrze), mają miejsce ciągle, a rzeczy, które chciałbym by wyszły i zarazem wzbudziłyby u mnie niesłychaną euforię, idą w odwrotnym kierunku?
Jakaś pieprzona ironia losu.
Nienawidzę.
Nienawidzę coraz bardziej.
I co najgorsze, nienawidzę coraz chętniej.
Wszystkiego.
Wszystkich.
Każdego atomu, neutronu, elektronu czy protonu rzeczywistości (i) egzystencji.

4 komentarze:

  1. czasem trzeba przecierpieć. W sumie dobrze, że czujesz cokolwiek. Złość działa oczyszczająco. Zalezy tylko w jaki sposób jest wykorzystana. Pamiętaj, ze po każdej burzy świeci słońce, a każdy koszmar ma swój koniec:)

    OdpowiedzUsuń